Rozwój marki osobistej poprzez delegowanie zadań

Rozwój marki osobistej poprzez delegowanie zadań

Jesteś przedsiębiorczynią? Posiadasz firmę jednoosobową? Chcesz rozwijać swoją markę osobistą? Przeczytaj ten wpis koniecznie!

Działania jednoosobowe – plusy.

Po to założyłaś firmę, by mieć kontrolę nad wszystkim, by wiedzieć, co się dzieje z Twoimi pieniędzmi i jak je dokładnie zarabiasz. Pracując sama to Ty dowodzisz ale i robisz wszystko, co w dużych firmach robi kilka lub nawet kilkunastu pracowników. Promujesz swoje usługi, produkty, sprzedajesz, dystrybuujesz, prowadzisz rozmowy z klientami, wykonujesz swoje usługi dla kontrahentów, rozliczasz się, prowadzisz księgowość, social media, bloga, sklep, opłacasz rachunki… Nie zapomnij, że masz też dom i rodzinę.

Działania jednoosobowe w perspektywie czasu.

Z czasem jednak czar pryska. Przychodzi rutyna. Pracujesz coraz więcej, bo miałaś przecież zarabiać kokosy. I wiesz co? Nie zarobisz działając w pojedynkę. Nawet jeśli zautomatyzujesz wszystko, co możliwe. Spójrzmy prawdzie w oczy. Czy milionerzy pracują jako solopreneur? Nie. Każdy z nich w pewnym momencie dojrzał do decyzji, że potrzebuje dodatkowej pary rąk. Jednej a później kolejnych.

1. Co delegować?

Najpierw musisz zdecydować, co chcesz delegować. Pracując na wszystkich możliwych stanowiskach w swojej firmie na pewno wiesz, ile i jakie zadania są do wykonania. Wypisz je wszystkie. Pomyśl, do czego jesteś niezbędna? Co musisz zrobić sama, a czego nie.

2. Komu delegować?

Przeanalizuj, które zadania nie sprawiają Ci radości z tych, które możesz oddelegować. Z jakiej dziedziny są to zadania? Grafika, promocja, marketing, PR, fotografia produktowa, podatki, prawo, księgowość? Wybierz to, w czym nie jesteś specjalistką.

3. Jak delegować?

Kiedy już wiesz, jakie zadania są do oddania i komu, przygotuj się do rekrutacji i spotkań w celu zdejmowania z własnych barków wybranych wcześniej obowiązków.

Aby skutecznie delegować zadania warto opracować procedury, dzięki którym np. wirtualna asystentka będzie dokładnie wiedziała co i jak ma robić. Np. jeśli na Twoją skrzynkę e-mailową przychodzą dziesiątki zapytań, a te pytania bardzo często są podobne lub powtarzają się, spisz te pytania oraz odpowiedzi do nich. Wyjaśnij asystentce co i dlaczego ma zostać wysłane. Na czym Ci zależy w kontakcie z Twoimi klientami? Osoba, której delegujesz musi zostać dogłębnie poinformowana o intencjach, misji, jakości usług oraz produktów, jakie Twoja firma oferuje. Jest to NIEZBĘDNE, byś była zadowolona z delegowania.

Spójrzmy na inny przykład. Możliwe, że w swojej firmie sama zajmujesz się księgowością. Będziesz jednak chciała delegować to zajęcie księgowej. Tutaj również warto wyjaśnić, co dokładnie ma robić. Czy zajmuje się tylko rozliczaniem raz na miesiąc? Czy może raz na rok? Czy może ma również sama wystawiać za Ciebie faktury? A może ma pracować dla Ciebie na pełnym etacie? Zdecyduj i zleć.

Sama deleguję sporządzanie transkrypcji do moich nagrań, których tworzę całkiem sporo. Nie ma nic przyjemniejszego od uczucia, które mi towarzyszy, gdy dostaję e-mail z gotową tranksrypcją, a ja nie muszę niczego poprawiać. Osiągnęłam taki skutek poprzez cierpliwe wyjaśnienie ze szczegółami, na czym mi zależy w tych treściach.

W trakcie delegowania należy być precyzyjną i zdecydowaną osobą. Warto się wcześniej przygotować do rozmowy, aby przebiegła sprawnie i z sukcesem. Po pierwszym wykonaniu zadania, skrupulatnie przejrzeć i doprecyzować, jakie poprawki i dlaczego trzeba nanieść.

Mam nadzieję, że tym krótkim artykułem przekonałam Cię do zainteresowania tematem delegowania zadań w Twojej firmie.

Monika Pałarz

Wirtualnie Pomocna. Jestem Wirtualną Asystentką od kursów online. Pomagam kompleksowo (m.in. od strony technicznej) kobietom zapracowanym i nietechnicznym tworzyć ich cudne kursy online, tak bardzo potrzebne w aktualnej sytuacji światowej.

www.monikapalarz.pl

Skąd wziąć pieniądze na zbudowanie marki osobistej?

Skąd wziąć pieniądze na zbudowanie marki osobistej?

Niezależnie od tego, czy budujesz markę firmy czy swoją własną, dobrze jest mieć kapitał. Często jednak pojawia się pytanie, skąd go wziąć, bo niejednokrotnie środki własne bywają niewystarczające. Jedną z możliwości są dotacje z urzędów pracy.

Co zrobić, żeby uzyskać dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej?

Pierwszym krokiem jest rejestracja w konkretnym urzędzie, ponieważ musisz być osobą bezrobotną. Druga kwestia to przygotowanie i złożenie wniosku. Jednak możesz to zrobić pod pewnymi warunkami.

Kluczowy może okazać się Twój wiek, bo często dofinansowania skierowane są do konkretnej grupy wiekowej. Ponadto znaczenie może mieć też czas figurowania w rejestrze osób bezrobotnych. Zwróć również uwagę, że nabory wniosków mogą być prowadzone w trybie ciągłym do wyczerpania środków lub w określonym czasie (np. raz na kwartał).

Jak wypełnić wniosek o dofinansowanie?

Urzędowe wnioski to z reguły skrócone biznesplany. Musisz w nich opisać swój pomysł na biznes, określić grupę docelową, wskazać konkurencję, a także opisać rynek, na którym masz zamiar funkcjonować.

Istotna jest też część finansowa, czyli wynik ekonomiczny planowanej działalności. Najczęściej przyjmuje on formę prostego do uzupełnienia rachunku zysków i strat.
Przygotowując się do wypełnienia i złożenia wniosku musisz posiadać lokal oraz wybrać formę zabezpieczenia dotacji (może to być np. poręczenie).

Na co można przeznaczyć środki z urzędu pracy?

Dotacja z PUP może wynieść maksymalnie 6-krotność średniej pensji, czyli w tej chwili około 30 tys. Zł. Jednak wiele urzędów ten próg obniża np. do kwoty 16 czy 20 tysięcy złotych. Przyznane pieniądze możesz wydatkować na zakup sprzętu, maszyn i urządzeń (m.in. laptopa, drukarki), zatowarowanie i materiały (towar do sklepu internetowego, materiały biurowe), reklamę oraz adaptację lokalu. Możesz przeznaczyć je również na konsultacje i doradztwo prawne.

Pamiętaj o określonych progach

procentowych, które mogą różnić się w zależności od urzędu pracy, czyli np. na zatowarowanie możesz wydać maksymalnie do 50% przyznanej kwoty, a na reklamę do 10%.

Pieniędzy z PUP nie możesz przeznaczyć m.in. na szkolenia, zakup kasy fiskalnej, zakup środka transportu (choć jest to możliwe w niektórych przypadkach), pokrycie kosztów przesyłki zakupionych rzeczy.

Nie zapomnij, że każdy urząd pracy ma nieco inne kryteria odnośnie możliwych w ramach dofinansowania zakupów, dlatego dokładnie je przestudiuj zanim napiszesz wniosek.

Dotacja a marka osobista

Miej na względzie, że uzyskując dotację z urzędu pracy zobowiązujesz się m.in. do prowadzenia firmy przez 12 miesięcy. W tym czasie nie możesz jej zawiesić i podjąć zatrudnienia na podstawie umowy o pracę.

Po uzyskaniu dotacji z PUP jesteś zobligowany do założenia jednoosobowej działalności gospodarczej, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby promować swoją markę osobistą. W końcu to Ty jesteś przedsiębiorcą.

Podsumowanie

Dotacja z urzędu pracy jest jedną z najszybszych i najłatwiejszych dróg do uzyskania wsparcia niezbędnego do budowy marki osobistej. Ważne jest, aby dobrze przygotować wniosek, pamiętać o progach procentowych i liście zakazanych wydatków.

Michał Jezierski

Trener, konsultant, przedsiębiorca. Ekspert w zakresie przedsiębiorczości oraz pozyskiwania zewnętrznego finansowania. Właściciel Kancelarii Rozwoju Biznesowego.

http://www.krb.edu.pl/

Trening mentalny w tworzeniu marki

Trening mentalny w tworzeniu marki

Trening mentalny spełnia rolę akumulatora zasobów. Uświadamia światopogląd o sobie. Wzmacnia i ukierunkowuje człowieka na cel i wizję marki. Rozeznanie się w tych aspektach pozwoli z pewnością siebie na swobodniejsze poruszanie się w sieci. Ułatwia w rzeczywistości obnażanie przed innymi swoich zalet, umiejętności i cech. Programuje i wpływa na działanie z sensem.

Pogłębianie walorów charakterologicznych i wizerunkowych pomaga sprawnie ukonkretnić odpowiedź na pytanie kim jestem? Na pytania dlaczego, po co i co jeszcze? Z kolei jak? kiedy? dają jasny obraz siebie z perspektywy innych ludzi. To wszystko rzutuje na efektywność. Tego można doświadczyć na treningu mentalnym. Wyjdziesz z takiej sesji z konkretnym oparciem

DAM RADĘ! JESTEM TEGO WARTA/Y!

Jeszcze nie spotkałam się z przypadkiem wszechwiedzącej osoby, ale wiem że każdy ma w sobie bzika i konika czym może się pochwalić i wykazać. Koniecznie trzeba je ujawniać. Drobna niepewność w przekazie swoich wartości i swoich dóbr może w efekcie pójść niestety w eter….

Programuj swój umysł. Bądź z nim na bieżąco.

Kontaktuj się z uczuciami. Trenuj mięsień wytrwałości i cierpliwości. Dodaj dyscyplinę, konsekwencję, a następnie zamieszaj sukcesem.

Odetchnij i płyń….trenersko wspomogę

Monika Sutkowska

Uczestniczka Akademii Trenerów Mentalnych. Autorka tekstów w dwumiesięczniku ,,Żyj naturalnie”. Szkoleniowiec młodych podczas obozów sportowych w Zakopanem oraz prowadząca warsztaty rozwojowe dla dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie. Licencjonowany trener gry coachingowej ,,Podróż bohatera”.

https://www.facebook.com/monika.sutkowska.9

Skąd czerpiesz siły?

Skąd czerpiesz siły?

Skąd czerpiesz siły? Z cysterny, czy prawdziwego źródła?

Niezależnie czy pracujesz na etacie, czy prowadzisz własny biznes, czy nie pracujesz zawodowo, każdego dnia, kiedy słońce wschodzi i Ty musisz wstać. Każdego dnia powtarzasz ten sam rytuał. Wstajesz i żyjesz. Zdarza się, że usłyszę tekst „ale co to za życie”. Kika lat wstecz jak sięgnę pamięcią, cytowałam podobne słowa. Zdarzało się, że słońce już wysoko swą pracę wykonywało, a ja powstać z łóżka nie mogłam. Czyżby w cysternie wody zabrakło?

Dokładnie wczoraj kiedy wskazówka licznika w samochodzie wskazała, że odległość od miejsca tankowania do zakończenia mojej podróży to tylko 10 km, poczułam lekki dyskomfort i w jednej chwili zrodziła się myśl, że muszę pojechać do pierwszej lepszej stacji. Nie miałam możliwości wyboru: tu taniej, tu lepsza obsługa a tam dostanę prezencik. To był moment krytyczny, w którym wiedziałam, że jakakolwiek cysterna będzie dobra, aby dotankowała … I tu stawiam trzy kropki. Wiesz dlaczego? Ponieważ dotankowałam tyle, aby dojechać do mojej stałej stacji, w której mam pewność, że paliwo jest dobre, opcja tańsza niż na innych stacjach i sentyment do ludzi i samej stacji. To tam czerpię ze źródła, to tam karmię swój pojazd. Robię to po to, aby mógł mi służyć, wozić mnie w miejsca, w których potrzebuję się znaleźć. Karmię go po to, aby czuć się komfortowo i w sumie bezpiecznie. Kiedy mój samochód jest nakarmiony, ja wiem, że dojedziemy do mety o ile nic innego po drodze się nie przytrafi. Obserwuję jego zachowanie i wskazówki, które są dla mnie wyraźnym znakiem kiedy oczekuje ode mnie zatroszczenia się o niego. Kiedy się troszczę, wiem, że mogę zawsze na nim polegać. Wybacz za porównanie. Ale z nami ludźmi jest podobnie. Karmimy się każdego dnia, aby wstać, żyć, dać światu wartość i w tym wszystkim mieć siłę do wytrwania i zaśnięcia wraz z „zachodem słońca”. Zachód wzięty w cudzysłów, co oznacza, że nie mam na myśli godziny 16-tej. Skąd nasza karma pochodzi? Zastanawiałeś się kiedyś, czym się karmisz? Skąd zyskujesz siły? Kto lub co jest Twoją siłą?

Jeśli Twoją siłą są ludzie, pokażę Ci co ryzykujesz i jaki może być efekt końcowy. Nowy chłopak, nowe wyzwania, nowe, ciekawe chwile i radość wielka. Motylki w brzuchu, skrzydełka na plecach. Wstajesz rano uśmiechnięta, szczęśliwa, zadowolona i już nie możesz się doczekać, kiedy padniesz mu w ramiona i razem spędzicie dzień. Mija jeden tydzień, drugi tydzień, miesiąc a Twoje motylki mają się dobrze. Cysterna zaspokaja Twoje źródełko i czujesz, że energii Ci przybywa.

Nowa praca, nowi znajomi, nowe wyzwania. Ciekawość, poznawanie i badanie uczciwości i lojalności. Starania i oczekiwania. Wszyscy obchodzą się z Tobą w delikatny sposób, wzbudzasz zainteresowanie. Wydaje Ci się, że jest po, co żyć i ludzie nadają Twemu życiu sens.

Nowy kościół, nowi chrześcijanie, mili, życzliwi. Przyjmują Cię z otwartymi ramionami, zachęcają „przyłącz się do nas, jesteś kimś ważnym”. Czujesz, że naprawdę są ludzie, na których można polegać, którym można ufać. Czujesz, że masz naładowane akumulatory. Czujesz, że ludzie nadają Twemu życiu sens.

Nowy biznes. W końcu masz to, co chciałeś. Ukochane „dziecko”. Teraz to Ty jesteś panem i dajesz innym coś, czego oni potrzebują. Twoja usługa jest dla nich ważna, cenna i tak się czujesz – ważny, cenny. Twoje źródełko jest wypełnione po brzegi a sił Ci przybywa.

I tu Cię Przyjacielu rozczaruje. Bo zobacz.

Nowy chłopak zostaje Twoim mężem. Mąż już nie jest nowy. Jest swój. W dodatku nie taki sam jak kiedyś. Zaczął oczekiwać, przestał się Tobą interesować. Wymaga, mało daje. Motylki uleciały a skrzydełka opadły. Do tego jeszcze te słowa „po, co ja się z tobą ożeniłem” – koniec. Źródło wyschło, energia uleciała. Życie traci sens.

Nowa praca po kilku latach stała się rutyną, monotonią. Ciągle ci sami znajomi, zrzędzący, narzekający, oszukujący, naciągający. Manipulują i oczerniają siebie nawzajem. Przestaje Cię to cieszyć. Nie chcesz grać w ich grę, stajesz się odludkiem. Tracisz siły, źródełko wysycha. Energii zaczyna brakować.

Nowy kościół po kilku latach przestał być nowy. Ciągle ten sam pastor czy ksiądz. Wciąż ci sami ludzie. W kościele składają ręce a poza kościołem jeden drugiemu drzazgę z oka wyciąga, nie widząc swojej belki. Patrzysz na nich i czujesz złość, niechęć. Wydaje Ci się, że ludzie są okropni, że zamiast dodawać siły, zwyczajnie je odbierają.

Nowy biznes po kilkudziesięciu latach staje się utrapieniem. Klienci odchodzą, Ty coraz więcej pracujesz, bo trzeba z czegoś wyżyć. Wściekasz się na klientów, że nie kupują. Zaczynasz myśleć o ludziach, że są …….. (sam sobie dopowiedz, co myślisz). Przestajesz polegać na ludziach i tracisz chęci do budowania relacji z nimi. Twoje źródło, tak zwana cysterna okazała się pomyłką. Z tej cysterny zaczęła sączyć się brudna, zanieczyszczona woda.

Można podłączyć się do innej cysterny. Załóżmy, że otrzymałeś spadek, tudzież darowiznę i jesteś teraz człowiekiem bogatym. Zainwestowałeś w siebie i podwojenie finansów. Jesteś doktorem, utrzymujesz się z dochodu pasywnego. Dobrze Ci się wiedzie. Masz wszystko, co powinien mieć – dobrze sytuowany człowiek na tym świecie. Siły czerpiesz z siebie, własnej inteligencji i zasobu portfela. I nagle … nieszczęście. Tracisz majątek, tracisz zdrowie. Jesteś zdany na innych ludzi. Czujesz, że życie straciło sens. Osoba silna, mocna, bogata, która miała władzę w swoich rękach, która zarządzała ludźmi i sobą, miałaby teraz oddać swoje życie w ręce tych, którymi zarządzała? Wstyd, porażka. Co lepsze śmierć czy uniżenie. Trudne pytanie. Cysterna finansowa wyschła.

Czyżby nic nam nie zostało? A co z prawdziwym źródełkiem? Czy ono istnieje i może każdego dnia dostarczać nam świeżej porcji wody? Otóż tak. Woda, którą dostarcza prawdziwe źródełko daje inne spojrzenie na nowych i starych ludzi, finanse i własne życie.

Kiedy widzę nową osobę, wiem, że w każdej chwili może upaść i mnie zlekceważyć. Może mnie zranić i w każdej chwili ode mnie odejść. Może mnie wykorzystać i nie chcieć zrekompensować mojej straty. Może celowo mnie zaatakować. Ale źródło, które zaspokaja moje potrzeby pozwala mi spojrzeć na tę osobę, jak na kogoś, kto sam doświadczył zranień, kto kocha tyle, na ile został nauczony kochać. Daje tyle, ile sam otrzymał. Jest wtedy, kiedy czuje własną potrzebę. To źródło dodaje mi energii i siły, abym mogła stanąć z twarzą z twarz z trudnościami, z ludźmi krzywdzącymi i nie obwiniać ich za moje straty i krzywdy. To źródło daje mi pokój, miłość i radość. To źródło pozwala mi inaczej patrzeć na finanse. Nie jak na być albo nie być, ale jak na wartość, która służy mi i przeze mnie innym ludziom do konkretnego celu, jakim jest sianie największych wartości.

Jak się domyślasz, źródłem o którym pisze jest nasz Zbawiciel, Jezus. „Ten, kto się napije mojej wody, nie zazna pragnienia na wieki. Woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody tryskającej życiem wiecznym” J 4:14

Sylwia Przespolewska

Inspiratorka od budowania relacji. Pokazuje i odkrywa płynące korzyści z budowania zdrowych relacji w każdej sferze życia: rodzina, biznes, małżeństwo, finanse, etc. Pomaga w poznaniu świadomego celu, dzięki któremu podejmowanie decyzji staje się łatwiejsze i przynosi satysfakcjonujące efekty.

http://www.sylwiaprzespolewska.pl/

Jaka jest Twoja wartość?

Jaka jest Twoja wartość?

Jakiś czas temu Beata Kapcewicz opublikowała ciekawy post, który powstał z tak zwanej głupawki. Z lekcji, którą opublikowała wynikało:
Alone = depression            sam = depresja
Depression = sickness       depresja = choroba
Sickness = death                 choroba = śmierć

Post ten poruszył mnie do tego stopnia, że postanowiłam napisać artykuł, odnosząc się jedynie do samej końcówki. Mianowicie poczynając od słowa sam, kończąc na śmierci.

Sam, samotny, osamotniony może być każdy i w każdej chwili. Nawet ci co mają dzieci, mężów, żony, przyjaciół bardzo często czują się sami, samotni. Niektórzy uciekają w samotność z własnej nie przymuszonej woli. Samotność czasem bywa lekarstwem, a czasem śmiercią o czym pisała Beata.

Czy grozi nam samotność podczas budowania marki osobistej? Jak najbardziej tak. Jeśli naszą wartość rozpatrujemy przez pryzmat naszych klientów, odbiorców, mentorów, naszej drugiej połówki, czy nawet któregoś rodzica, wówczas narażamy się na samotność, czyli śmierć za życia.

Gdybyś miał odpowiedzieć teraz na pytanie „jaka jest Twoja wartość” co byś odpowiedział? Pomocne może być drugie pytanie. „Kto zaspokaja Twoje potrzeby?” Pytania, które sobie zadajemy podczas naszej wędrówki przez całe życie, pomagają nam odkrywać prawdziwą naszą tożsamość i zarazem wartość, kim jesteśmy jako jednostka. Większa świadomość ułatwia nam pokonywanie różnych barier, m.in. bariery, nad którą dzisiaj się skupiamy zwaną „naszą wartością”. Jako małe dzieci uznajemy, że wartością naszą jest rodzina, w której się wychowujemy. Jeżeli w tej rodzinie panuje harmonia, ład i porządek, wówczas wartość nasza jest wysoka. Niestety, wychowując się w rodzinie, w której nie stroni od alkoholu, czy innych uwikłań nasza wartość będzie niska, a czasami nawet będzie nosiła nazwę „jestem nikim”. Z chwilą, gdy dorabiamy się własnego biznesu, samochodów i innych sfer materialnych, nasza wartość rośnie i jest rozpatrywana przez to, co posiadamy. Kiedy pomagamy innym ludziom, służymy w kościołach, rozdajemy to, co mamy dobrego, nasza wartość oceniana jest jako dobra jednostka. Podsumowując. Często wydaje się nam, że to ktoś inny nada nam wartość, uczyni nas godniejszym, lepszym. Kiedy prowadzimy biznesy i sprzedajemy swoje produkty i usługi istnieje szansa, że będziemy oceniać naszą wartość w kategoriach: klienci, pracownicy, firma. Już wyjaśniam, co mam na myśli. Jeśli zatrudniasz pracowników i wnoszą oni do Twojego biznesu coś nowego, świeżego, ciekawego, uznasz, że to jest wartość, z którą możesz się utożsamiać. Jeśli będziesz miał klientów wdzięcznych, dziękujących i chwalących Cię w mediach społecznościowych i nie tylko, uznasz, że Twoja wartość jest wysoka i staniesz się gwiazdą tańczącą na scenie. Im więcej fanów, zadowolonych klientów, tym większa Twoja wartość. Czyli zgodnie z Beaty postem, w którym pięknie ujęte zostało no children = alon, kiedy brak klientów = samotny. Samotny, czyli jaki? Gorszy, słaby, … możesz dopisać, co czujesz kiedy Twoja firma walczy z pozyskaniem klientów. Inny przypadek, co by się stało, gdyby w jednym dniu zwolnili się Twoi wszyscy pracownicy. Co byś czuł? Jak byś się czuł? Czy ta wartość, która była budowana na ich umiejętnościach, talentach i osobowości nie skończyła by się:
Alone = depression            sam = depresja
Depression = sickness       depresja = choroba
Sickness = death                 choroba = śmierć

Co ze wspaniałą rodziną, na której budowałeś swoją wartość. Kiedy jej zabraknie, co się Tobą stanie? Na kim będziesz budował swoją wartość? Wybacz, za mój bezpośredni zwrot. Nie czuj się urażony wymową. Sama swoją wartość budowałam w oparciu o ludzi, w innych okolicznościach o finanse. Jednak najczęściej w oparciu o ludzi. To oni nadawali mi wartość. Kiedy otaczali mnie i doceniali to, co robię czułam, że jestem kimś. Że mam znaczenie. Jestem tancerzem i tańczę swój taniec. Ale pojawił się moment, w moim życiu, gdy zostałam z nieznanych mi powodów odrzucona. Nie dlatego, że robiłam coś źle. Wręcz przeciwnie. Chciałam pomóc, ale moja pomoc okazała się nie potrzebna i wtedy runęły mury. Moja wartość bycia gwiazdą prysnęła jak bańka mydlana. Ludzie, na których opierałam swoją wartość odrzucili mnie. Odrzucili wartość. Tą wysoką, znaczącą, tancerza na scenie. Tancerz został sam. Opuścił scenę. Popadł w depresję. Na szczęście nie doznał śmierci, ponieważ w odpowiednim czasie poznał prawdziwą swoją wartość. To kim jest naprawdę, bez rodziny, przyjaciół, znajomych, klientów, odbiorców mojej wartości, mojego dobra. Zrozumiałam, że moja wartość nigdy się nie zmienia. Niezależnie od drugiej osoby, czy braku finansów. Ja zawsze jestem i będę dzieckiem Bożym, który swoją wartość opiera na tym, jakim jestem człowiekiem.

Wybacz, że odniosłam się do siebie, ale nie chcąc nikomu niczego narzucać przedstawiłam, czym dla mnie jest wartość i gdzie jej szukać. Jeśli uznasz, że niezależnie od statusu społecznego, od biznesu, który prowadzisz, materialnych sfer jesteś wartością samą w sobie, łatwiej Ci będzie rozstawać się z klientami, pracownikami, ludźmi, którzy nie doceniają tego, kim tak naprawdę jesteś.

Miałam piętnaście lat, kiedy zginął śmiercią tragiczną mój brat. Był moim aniołem stróżem, opiekował się mną każdego dnia. Na nim budowałam swoją wartość. Był ideałem, zawsze powtarzałam „jestem taka jak ty”. Kiedy zginął, zginęłam wraz z nim, a przecież byłam taka młoda. Na szczęście i z tamtych traumatycznych doświadczeń mogę po tylu latach wyciągnąć wnioski „Nie buduj własnej wartości w oparciu o innych ludzi, jeśli chcesz żyć.” Tata mojej przyjaciółki zadłużył firmę, powiesił się. Zostawił żonę i córkę z długami. Musiały spłacić wszystko. One przeżyły. On nie. „Nie buduj własnej wartości w oparciu o finanse, jeśli nie chcesz stracić życia”. Życie jest jedno i Ty jesteś jeden, niepowtarzalny, niezależnie z jakiego domu pochodzisz, jaki jest Twój status materialny. Wartość jaką nosisz została nadana Tobie już dawno przez Boga i ona jest niezmienna.

Dziękuję Beacie za ten post, który tworzyła będąc rozbawiona. Nie wiedziała, do czego może posłużyć. Tak jest z nami. Nigdy nie wiemy, komu możemy się przysłużyć za to, kim jesteśmy. Nie za nasze osiągnięcia, za nasze wyniki. Finanse, czy wykształconą rodzinę. Ale za to, że jesteśmy i wnosimy w to życie dar pochodzący z nas samych. Produkty są dodatkiem do tego, co wnosisz i dajesz. Ludzie dzisiaj są, jutro ich nie ma. Klienci pojawiają się i odchodzą. Finanse dzisiaj są, jutro możesz ich nie mieć. Ty pozostaniesz. Buduj swoją wartość o to, kim jesteś jako dziecko Boże.

Sylwia Przespolewska

Inspiratorka od budowania relacji. Pokazuje i odkrywa korzyści płynące z budowania zdrowych relacji w każdej sferze życia: rodzina, biznes, małżeństwo, finanse, etc. Pomaga w poznaniu świadomego celu, dzięki któremu podejmowanie decyzji staje się łatwiejsze i przynosi satysfakcjonujące efekty.

http://www.sylwiaprzespolewska.pl/

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. więcej informacji

Ustawienia plików cookie na tej stronie są ustawione na „zezwalanie na pliki cookie”, aby zapewnić Ci najlepsze możliwości przeglądania. Jeśli nadal korzystasz z tej strony bez zmiany ustawień dotyczących plików cookie lub klikniesz przycisk „Akceptuj” poniżej, wyrażasz na to zgodę.

Zamknij