Szymon Mierzwa – od konta na Instagramie do pracy z gwiazdami

Szymon Mierzwa – od konta na Instagramie do pracy z gwiazdami

[Justyna Kopeć] Witajcie serdecznie, dzisiaj kolejny specjalny gość, kolejny gość, który ma niesamowitą wartość do wniesienia i do dania nam. Szymon Mierzwa.

[Szymon Mierzwa] Dzień dobry, witam serdecznie.

Szymon, mam taki zwyczaj, trochę ja sobie dzięki temu oszczędzam mój aparat mowy, że moim goście przedstawiają się sami, więc w związku z tym, kim jest Szymon Mierzwa?

Jestem specjalistą social media, uwielbiam inspirować i motywować młodych ludzi do działania, zajmuję się Facebookiem i Instagramem i prowadzę też własną agencję SocialBrand.

Tak, nazywają Ciebie ekspertem.

Tak.

Nazywają Ciebie ekspertem, na brak klientów nie narzekasz, w związku z tym to, co oferujesz, faktycznie jest dla innych jak najbardziej przydatne w ich pracy i w budowaniu ich marek osobistych.

Mhm.

A czym dla Ciebie jest marka osobista?

Wydaje mi się, że marka osobista jest historią. To jest dla mnie marka osobista. To jest historia każdego człowieka i trzeba po prostu ją opowiadać i musi ona na pewno być autentyczna.

To gdzie można opowiadać tą historię dzisiaj?

Można ją opowiadać tak naprawdę wszędzie, nawet na ulicy. Wiesz, tam gdzie nas słyszą, a jak gdzieś nas nie słyszą, to trzeba iść gdzie indziej. Ja jak zaczynałem opowiadać swoją pierwszą historię, to było jak rzuciłem pracę na etacie i tak naprawdę nie wiedziałem co się wydarzy, więc zacząłem od swoich znajomych na Facebooku, mówiłem, że „Cześć, z tej strony Szymon”, wysyłałem filmik bezpośrednio do każdej osoby po imieniu. „Cześć Kasiu, co tam słychać u Ciebie? Widzę, że zaczynasz nową pracę, ja właśnie rzuciłem swoją. Zapraszam Cię do mnie”. Wtedy jeszcze zapraszałem na Snapchat, „Zobaczysz co się wydarzy, ja sam jeszcze nie wiem”, no i jakby z ciekawości ludzie wchodzili, więc dobrze opowiedziana historia, może autentycznie opowiedziana historia, to marka osobista.

A zadam Ci takie pytanie, bo być może oglądają nas osoby, które uważają, że nie mają żadnej historii, że są nieciekawe. Że to co mają w życiu to jest banalne i właściwie nikogo nie zainteresuje.

Mhm.

Czy zgadzasz się z ich stwierdzeniem?

Teraz pracuję z takim trenerem i on mi mówi „Szymon, spokojnie, Twoja historia może być nudna, jak chcesz wrócić na etat za 2 tysiące, nie ma problemu” [śmiech]. Każda historia ma coś w sobie i każdy ma swoją historię. Wydaje mi się, że ja mam wrodzoną taką umiejętność opowiadania historii. Teraz przygotowuję materiały dotyczące budowania relacji na przykład i porównuję to tak jakby do narodzin i płaczu. Ja po prostu to mam wrodzone. Jednak musimy się nauczyć opowiadać, zabarwiać też tą naszą historię, bo każdą historię jesteśmy w stanie opowiedzieć inaczej, prawda, zgodzisz się ze mną, że…

Tak, ale zabarwiać to znaczy nadawać jej emocje, a nie tworzyć na nowo.

No tak, dodawać emocje, ale też dodawać innych słów do tego, bo jednak to musi być takie sprzyjające do przeczytania. To musi być marketingowe, strategiczne, bo jeżeli będziemy myśleć sztywno i twardo, no to być może będzie to autentyczne, ale nie do końca się to sprzeda, prawda? Nie do końca trafimy do naszej grupy docelowej, to też jest bardzo ważne, a jeżeli mówimy językiem naszej grupy docelowej, no to wtedy zdecydowanie łatwiej jest opowiedzieć tą historię, tak mi się wydaje. Wydaje mi się, że to też są rzeczy, których czasami ciężko jest zeskalować. Niedawno rozmawiałem właśnie z Mariuszem Łodygą i ja dzielę trochę ludzi na dwie grupy: takich ludzi do 35 i po 35 roku życia i to w internecie jest bardzo ważne i mam wrażenie, że te dwie grupy zupełnie inaczej podchodzą do mediów społecznościowych, a tym bardziej do budowania marki osobistej. I teraz co to znaczy? Ja widzę rozwiązania, widzę jako młody człowiek internetowy. Widzę rozwiązania, staram się szukać pozytywnych rzeczy, jednak osoby po 35 roku życia długo wychowały się na telewizji, tam cały czas mówiło się o złych rzeczach, że wszystko jest złe i rynek jest zły, i to nie działa, tamto nie działa, dla mnie nie ma czegoś takiego jak rynek, ja nie myślę o tym, bo się skupiam na sobie, na tym co przekazuję i to jest dla mnie najważniejsze.

Ja Ciebie poznałam tak naprawdę na Instagramie i dla mnie kojarzysz się „Szymon Mierzwa to równa się Instagram w Polsce”.

Mhm. [śmiech]

Powiedziałeś też, że zajmujesz się Facebookiem i prowadzisz agencję. Natomiast skoro mówimy o tym Instagramie, który kiedyś był bardzo mocno anglojęzyczny, także na rynku polskim był trudny. Ja konto na Instagramie założyłam w 2014 roku i tak szczerze powiedziawszy nie wiedziałam co tam publikować, jak publikować, a w tej chwili wydaje mi się, że wszyscy Instagram mają. Czy są jakieś złote zasady, ważne rzeczy, które warto robić na Instagramie, żeby jednak wybić się na Instagramie, mimo pewnego nasycenia już? Może w ogóle tego nasycenia nie ma na Instagramie, może to jest…

Jest, jest i ono cały czas rośnie. Wiesz, ja to widzę jak robię kampanie reklamowe dla moich klientów i robimy je w Polsce, robimy w Londynie, to tam ta sama kampania praktycznie do tej samej grupy docelowej tylko w innym języku, jest 10 razy droższa. A jeżeli mówimy o skali, to mamy tysiąc i 10 tysięcy złotych. Więc to, co jest ważne, ważny jest człowiek na Instagramie, mniej ważny jest produkt i to jest niesamowite właśnie Instagramowo. Ja w ogóle nie robię nic innego i nie do końca wiedza jest też tak bardzo ważna na Instagramie. Jednak tam ludzie kupują ludzi, a nie produkty. Tak zdecydowanie bardziej, więc to jest mega istotne, że teraz bez człowieka tworzenie Instagrama się nie sprawdza. To na pewno sukcesu, czy może nie sukcesu, ale na pewno nie będziemy sprzedawać. Jak jadę gdzieś na wakacje, wrzucę zdjęcie z Malty czy z Norwegii i napiszę, że kolejne marzenie spełnione, to wtedy mam zapytania od klientów. Nigdy na Instagramie nie napisałem bezpośrednio, że coś sprzedaję i to działa.

W takim razie jakie dałeś, jeśli możesz zdradzić, podpowiedzi Maciejowi Orłosiowi, który jest bardzo mocnym Twoim ambasadorem w internecie, na YouTubie jak oglądam jego wywiady, to często mówi on się Instagrama uczył od Szymona Mierzwy, to jest po prostu ekspert.

Tak, to jest bardzo fajne, bo właśnie to jest budowanie marki. Właśnie o tym często ludzie, wydaje mi się, zapominają .Zzapominają o tym, że można tworzyć w internecie, budować markę, ale trzeba się pojawiać na konferencjach, trzeba występować, na początku za darmo. Ja jeździłem na wszystko co się dało, tylko żeby mnie więcej ludzi słyszało. Tak samo właśnie warto pracować za darmo dla różnych ludzi. Naprawdę, warto jest zacząć i jeździć, bo to nie tylko to, że będziemy dodawać z tego posty, tylko właśnie akceptować różnego rodzaju zaproszenia, to jest też budowanie marki. Czyli w ten sposób dalej to jest opowiadanie historii. A co do Maćka Orłosia i do rad, tak?

Tak, bo powiedział, że takie rady mu dałeś, że on jest Tobą zachwycony, ciągle mówi „Szymon Mierzwa, specjalista”.

Rosną mu obserwatorzy. [śmiech] Nie wiem skąd to się bierze, ja też mam to, że ta liczba, że wyświetlenia, a w sumie chodzi o to, że to ta jedna osoba jest po drugiej stronie. Ona jest ważna. To jest mega trudne, ja się nieraz sam tego wstydzę, że właśnie tak na tą liczbę bardzo patrzę i zwracam uwagę, ale no tutaj kampanie reklamowe po prostu są potrzebne. Chyba, że mamy jakieś społeczności gdzie indziej, bo jeżeli jesteśmy znani na Facebooku, czy jesteśmy znani na YouTubie, to wtedy te kampanie będą jeszcze tańsze albo w ogóle nam nie będą potrzebne, bo po prostu przekierujemy nasz ruch, ale jeżeli tak jak ja tworzyłem na Instagramie siebie, ja nie miałem żadnych innych kanałów, to to jest bardzo trudne.

A jeśli kampanie reklamowe, to w Instastory, w poście?

Tak, w Instastory. Posty – tam bardzo szybko przelatuje to wszystko. Kampanie w Instastory też bardzo dobrze jest robić, jeżeli ktoś nie ma budżetu reklamowego. Jak zaczynałem nie miałem budżetu, sprawdzały się też interakcje, czyli obserwowanie innych, like’owanie i ktoś może mówić, że to jest mało etyczne, ale jeżeli ktoś jest na początku swojej drogi, to taka forma tez jest dobra. Mocno zaawansowana porada to jest reklama w Instagram Stories, gdzie używamy celu do tej kampanii. Bardzo ważne jest też to, żeby kierować do profilu, musimy kierować bezpośrednio do linka. I jak kierujemy do linka i ludzie przesuwają palcem do góry, to tą kampanię można zrobić mając nawet 2 obserwatorów, to ten link otwiera się w przeglądarce, a tam ludzie nie są zalogowani w Instagram. Podpowiem więc, że są takie aplikacje, które wymuszają na użytkownikach, żeby dane linki otwierały się w aplikacjach, nie w przeglądarce. Pamiętajcie, że najpierw trzeba dostosować swój profil, czyli odpowiedzieć sobie dlaczego ja, gdybym był Twoim potencjalnym klientem, miałbym obserwować Twój profil, to jest pierwsza odpowiedź. Jeżeli znamy tą odpowiedź i im mamy bardziej skonkretyzowaną tą odpowiedź, tym pozyskiwanie naszych obserwatorów będzie dużo tańsze i ta interakcja, czyli obserwowanie innych. Wiesz, ludziom się wydaje, że będą dodawać zdjęcia i hashtagi i liczba obserwatorów będzie rosła, a ja Ci powiem, że u mnie ze statystyk wynika, że w ostatnich 2 latach ze zdjęć, czyli ktoś odpalił zdjęcie i kliknął obserwuj na zdjęciu, jest tylko 2% społeczności, czyli 500 osób.

Bo na Instastory jesteś właściwie codziennie. Prawie nie widziałam pustych dni u Ciebie.

Tak, tak.

Podobną drogę mamy, bo ja też staram się być codziennie, natomiast faktycznie teraz już rzadziej dodaję posty i takie mam wrażenie, nie wiem czy się ze mną zgodzisz, że dzisiaj Instagrama bardziej ogląda się w poziomie, czyli ja przynajmniej zaczynam i kończę na Instastory i już nie wchodzę w ogóle w posty.

Mhm. Wiesz co, to jest tak trochę bardzo szybkie, prawda? Ja myślę, że dalej przeglądamy zdjęcia, mniej like’ujemy mam wrażenie, że jednak to idzie bardzo szybko. Interakcja jest mega trudna, pozyskiwanie interakcji jest bardzo trudne. Ale ja chciałbym przestać z tym walczyć, przestać myśleć o tym, że chcę mieć te komentarze, ale no tak to wygląda, każdy z nas tak myśli, no jest tak?

No jest tak.

Chcemy mieć te like’i, chcemy mieć te komentarze i zastanawiamy się co tu robić żeby je mieć, uczymy się jak to robić, żeby je mieć.

Czy to chcenie posiadania komentarzy, like’ów nie sprowadza się też do tego, że jesteśmy mniej autentyczni, bo bardziej siebie kreujemy?

Tak, myślę, że zdecydowanie.

A czy kreowanie siebie jest złe w Twoim odczuciu?

Uważam że nie, jeżeli robimy to mądrze, to nie. Kiedyś Gary Vaynerchuk tak mówił, ja się wzoruję na nim. To co biorę od niego, to jak jadę gdzieś, do Warszawy jechałem wczoraj, no to dodaję Instastory i mówię: „Wyślijcie mi numer telefonu, ja do was zadzwonię, chętnie was poznam”. Wczoraj miałem 4 takie genialne rozmowy z ludźmi. A w ogóle, co jest niesamowite, że to, co robię działa. Moja grupa docelowa na Instagramie to są ludzie 20-35 i tam mamy studentów, ludzi pracujących na etacie i ludzi zaczynających biznes i dla każdej z tych osób staram się te komunikaty komunikować. No i dzwonię do gościa, który znalazł mnie na reklamie, 26 lat chłopak, pracuje na etacie, ma tego etatu dość, chce to zmienić. I wtedy pojawiam się ja z produktem, ja Ci pomogę. I dowiaduję się, że on chce robić strony internetowe i ja mu mówię, że słuchaj, znajdź kogoś na Instagramie, kto nie ma dużo obserwujących, buduje markę osobistą albo cokolwiek robi, powiedz, że mu zrobisz stronę za darmo, niech ma 3 tysiące obserwatorów, 5 tysięcy, to jak ta osoba później powie, że właśnie ta osoba zrobiła, to być może będziesz miał klientów. I wracając do Gary’ego Vaynerchuka i kreacji, bo umknęło, ja właśnie taki jestem, to Gary Vaynerchuk mówi „Dokumentuj, a nie kreuj”, no i to jest to. Myślę, że ludzie którzy nie sprzedają i nie zarabiają na tym, to im jest najłatwiej dokumentować, bo oni nie myślą o sprzedaży. To jest tak jak na przykład fanpage religijne: są bardzo popularne i mają zasięgi organiczne, jakby im te zasięgi nie spadały, bo tam na końcu nie ma sprzedaży. Oni nie myślą, czy jak to dodam, to czy wtedy to zaklika, czy to zaskoczy. A jeżeli my się zastanawiamy, czy jak to dodam, jak układam strategię, no to wciąż to jest takie kreowanie przez dokumentowanie albo dokumentowanie przez kreowanie. Nie można się też zafiksować na tych rzeczach. Ale wydaje mi się, że sama kreacja nie jest zła.

Też tak uważam i to się mi bardzo ładnie łączy z tą opowieścią o własnej marce.

Mhm.

Że właśnie to jest ta kreacja, bo jeśli chcemy być rozpoznawalni, jeśli chcemy żeby o nas mówiono, jeśli budujemy tą markę świadomie, to w pewnym momencie ta kreacja będzie włączona.

Tak, piękne to co mówisz i to też widać po ludziach, którzy nie sprzedają. Na przykład weźmy ludzi, którzy mają naprawdę potężne zasięgi, oni nic nie sprzedają, tam jest dokumentacja, tam nie ma tego kreowania, ale tam nie ma konwersji, bo ludzie nie są przyzwyczajeni w ogóle do kupowania. Jednak trzeba ludzi przyzwyczaić do tego, że my kosztujemy i nasz czas kosztuje.

Tak, ale powiem, że miałam doświadczenie z jednym z klientów: ponad 100 tysięcy ludzi na Facebooku, dawane było bardzo dużo wartości, natomiast nie było sprzedaży i po drugiej stronie, tej osoby która to robiła, była coraz większa frustracja, dlaczego tak się dzieje…

I ludzie zadają pytanie „Dobra, ja mam tyle fanów, wydaję książkę, to jaki procent kupi?”. Mówię nie znam Twojej społeczności, ja nie wiem jak Ty masz, jakie Ty masz zaufanie, jak tą społeczność prowadziłeś…

Szymon, jest sporo osób na rynku, które uważa, że już jest bardzo dużo marek osobistych. Z drugiej strony, są osoby, które uważają, że raczej nie nadają się, żeby być marką osobistą, żeby coś mówić o sobie, że to w ogóle jest nieetyczne, że produkty się sprzedaje a nie człowieka się sprzedaje, co Ty na ten temat sądzisz?

Ja uważam, że najpierw musimy kupić kogoś, żeby później kupić jego produkt. I teraz jeżeli mówisz, że jest dużo marek osobistych, no to tak jak powiedziałem, marka osobista to w pewien sposób historia, więc ja nie uważam, że historii jest tyle samo i takich samych. Każdy ma swoją i choćby była banalna, prosta, to pewnie coś ma w sobie wyjątkowego. I tu nie chodzi też o to. żeby każdy budował markę i zarabiał na niej nie wiadomo jak duże pieniądze, chodzi o to żebyśmy zaakceptowali media społecznościowe i byli w nich po prostu, czyli dodali sobie zdjęcie profilowe, dodali datę urodzenia, dodali zainteresowania, bo im my więcej damy mediom społecznościowym, tym one w zamian nam dadzą. Ja o to, o co mnie Facebook pyta to mówię mu „Ja Cię lubię, Facebooczku, i mam nadzieję, że Ty też będziesz mnie lubił”, no bo dzięki niemu zarabiam w pewien sposób.

Mhm.

Tu nie chodzi, żeby budować markę wszędzie: blogi, YouTuby i tak dalej. Ja przez 3 lata byłem tylko na Instagramie. I w ogóle, realnie mówiąc, nie musiałbym nigdzie dalej iść, bo jeszcze go nie wykorzystałem w 100%, ale dopiero teraz idę na Facebook na fanpage. Miałem tylko profil osobisty jako wizytówkę i to uważam, że każdy powinien sobie zrobić, traktować to jako wizytówkę. I jest bardzo dużo miejsca, uważam, że jest mnóstwo miejsca. Wiadomo, nadejdzie czas, że kiedyś to musi pęknąć. To tak jak z mieszkaniami było w tym 2008 roku, teraz też są inwestycje, nieruchomości i tak dalej i wiadomo, że im więcej ludzi o tym mówi, tym więcej ludzi zacznie to robić, no ale wtedy już nie każdemu się uda.

Tak, jak najbardziej, ja rozumiem tą falę, która się wznosi i dopóki jesteśmy na fali wznoszącej, to mamy szansę, żeby pokazać się, żeby być na przodzie tych trendów. Natomiast, jeśli ona już będzie na górze, to najprawdopodobniej czeka nas upadek, ona w końcu musi zejść na dół i wtedy to już jest za późno troszeczkę, żeby na nią wchodzić i nagle próbować budować marki osobiste. Powinniśmy wykorzystać czas dopóki jeszcze mamy możliwość budowania osobistych i ten trend dopiero się nasila w Polsce.

Tak, właśnie. Mariusz Łodyga zrobił taki raport i z niego wyszło, że to jest w ogóle dopiero początek, dopiero uświadamiamy sobie budowanie marki osobistej. Ja bym nawet nie nazywał tego marką osobistą, tylko bardziej świadomość marki osobistej. Ludzie zdają sobie sprawę czym social media są i że musimy je zaakceptować w pewien sposób. I teraz dla nas to jest normalne. My już się znaliśmy w tym internecie bardzo długo, przychodzimy teraz i rozmawiamy jakbyśmy się znali.

Tak, dokładnie.

Między nami nie ma żadnej krępacji, ja ubieram koszulę, zmieniam, wszystko na luzie, no bo ja się Ciebie nie wstydzę, bo ja Cię już znam, wiesz o co chodzi. I gdybyśmy nie mieli zdjęć profilowych, gdybyśmy nie pokazali, że tutaj jeździmy, że znamy te osoby, to pewnie by to tak nie było na luzie, ale właśnie to o to chodzi, co nie?

Tak, na pewno media społecznościowe przybliżają nas do siebie. Mówiłeś też przed chwileczką o tym, że wrzucasz na Instastory informację, że jesteś na przykład w Warszawie, ktoś poda numer telefonu, oddzwaniasz.

Tak.

Ja może tak nie robię, natomiast czasami zdarza mi się do jakichś moich klientów zadzwonić, których jeszcze nie poznałam osobiście. Ktoś coś kupił w moim sklepie internetowym i to jest po prostu niesamowity szok. Jak to, ta Justyna Kopeć dzwoni? Ja się nie czuję „tą Justyną Kopeć”.

Ja też nie.

[śmiech] Ale po prostu dla mnie jest to takie niesamowite zbliżenie się, że jesteśmy tak naprawdę bardzo blisko dzięki mediom społecznościowym.

Ale widzę, ilu ludzi się boi. Ja mam na przykład tak, że u podaję, mówię dzwońcie, ja wam wszystko powiem co chcecie, nie chce mi się jechać samemu do tej Warszawy, dzwońcie no. Wczoraj właśnie podało numer telefonu 5 osób, ale to takie fajne historie. Jedna właśnie od tego chłopaka, druga dziewczyna coś tam robi, pracuje w jakimś szpitalu. Później kolejna osoba też coś z rozwojem osobistym, później kolejna fotografka, 19 lat, też młoda. No mega dużo takich właśnie wartościowych, fajnych ludzi.

Czyli z jednej strony Ty inspirujesz innych, ale oni też inspirują Ciebie, żeby dalej działać, bo myślę, że takie telefony i jak poznajesz takie historie, to po prostu są dodatkowym powodem do tego, żeby coś jeszcze więcej zrobić.

Tak, to tak utwierdza. Wykonasz te telefony… Dzisiaj dodałem posta, że ludzie się wstydzą, to dostałem chyba z 15 tych numerów… A tu dzisiaj taki dzień, tyle pracy i piszę im teraz, że będzie kolejna akcja, no może wieczorem podzwonię, tylko ja też nie lubię ot tak zadzwonić. Wiesz, wolę z tego wyciągnąć dużo. Ale uważam, że w marce jest ważne, żeby nie zapomnieć o tym, że jesteśmy normalnymi ludźmi. Właśnie Gary Vaynerchuk mówi o tym, że on lubi cały czas robić ten brud w cudzysłowie, czyli to co jest na samym początku. Te rozmowy, to żeby wysyłać spersonalizowane filmiki, żeby rozmawiać z odbiorcami, żeby komentować, odpowiadać na komentarze.

Jak spotykam się z różnymi znanymi osobami w Polsce, to takie mam poczucie dużej pokory. I to samo też czuję od Ciebie, że Ty cały czas nie masz rozdmuchanego ego, że Szymon Mierzwa, który już coś osiągnął, bo go Maciej Orłoś chwali, tylko w dalszym ciągu z takim zaciekawieniem podchodzisz do życia i z taką pokorą, przynajmniej mam takie w tym momencie odczucie.

To miło mi bardzo. No mam chyba pokorę i ona dużo daje, w sensie efektu, wiesz? Bo czasami rozmawiam z kimś, dzwoni ktoś do mnie i nie czuję tam pokory z drugiej strony. I myślę, chłopak ma 20 lat, powiedzmy, dzwoni i nie czuję pokory w jego głosie, tylko bardziej czuję, że chyba jeszcze nie dostał po dupie, w sensie, że jeszcze trzeba mu spokornieć.

Czasami do tego musimy długo dochodzić, ale faktycznie pokora jest jedną z podstaw w moim przekonaniu budowania marki…

Myślę, że jest ważna.

Tak, bo dostajemy mnóstwo lekcji, już pomijam rzeczy takie oczywiste jak hejt, bo gdy będziemy się uzewnętrzniać, będziemy publikować, narażamy się na ocenę.

Jest super, hejt jest super. W sensie ja go lubię. Ja lubię jak mnie hejtują, bo wtedy za darmo gdzieś tam o mnie mówią. Mam zasadę, że nie gadam z ludźmi, którzy nie mają zdjęcia profilowego, a współpracuję na przykład z agencją Piotra Chmielewskiego Social Media Now i dobrze, że jest taki Piotr, który nieraz jak były jakieś hejty, to on zawsze potrafił odpisać. Ja nie umiem tak pisać ładnie. [śmiech]

My z Beatą Kapcewicz mamy takie uknutą rzecz, że z hejterów robimy przyjaciół. [śmiech] Czyli przenosimy oczywiście dyskusję, która jest dla nas niewygodna, no bo hejt jest niewygodny dla naszego ego przede wszystkim, prawda?

No, mhm. Przepraszam, mówię „No, no”, to chyba już ze zmęczenia jest, no sorry.

Dobrze, przenosimy te rozmowy na poziom prywatny i później naprawdę da się od tego człowieka wyciągnąć o co w tym w ogóle chodzi. Często to, co się odzywa po drugiej stronie, to są emocje drugiej strony nie nasze, dlatego staram się tego do siebie nie brać za mocno…

Ja blokuję.

Tak też można.

Ostatnio miałem taką sytuację, to mogę powiedzieć bo to była ciekawa. Dostałem wiadomość od osoby, od której już bardzo długo dostawałem wiadomości, takie szpileczki, no i dostaję, patrzę, a tam jest chyba z 15 wiadomości wideo 15 sekundowych i pierwsze wideo się zaczyna tak: „Cześć Szymon, ogólnie nie mam nic przeciwko, że Ty inspirujesz i motywujesz, ale nienawidzę jak ktoś nagrywa filmiki w samochodzie. Nienawidzę”. I powiedziała to takim tonem, jakby była zła, że nagrywam filmy w samochodzie i jak ja zobaczyłem to wideo i pomyślałem, że kolejne 15 ma być w tym samym stylu, to ja nie chcę tego nawet słuchać, choćby ona tam miała się obronić. Mówię, że nie będę tego puszczał i ogólnie nie wiem o co chodzi i mam już dość jej i dostaje blokadę. Później dostałem z innego jej konta komentarz, że Szymon taki, siaki i że ona ma ochotę udostępnić tą wiadomość, ja mówię udostępniaj, tylko nie zapomnij mnie oznaczyć [śmiech]. Ale to też trzeba dorosnąć, znaczy zaakceptować to. Ja nie wiem, mi się wydaje, że ja kiedyś dostanę po tyłku za to ryzykowanie, co nie?

Ja myślę, że w ogóle to, że się pokazujemy, to już jest ryzykowanie.

No.

Zabieranie głosu w jakiejś sprawie, na szczęście ja nie muszę zabierać głosu w sprawie strajku nauczycieli czy innego, to nawet nie jest ekspertyza mojej marki i to nie jest mój temat. Są osoby, które zabierają, ale one muszą więcej znosić, muszą więcej odpowiedzialności brać za to, że zabierają głos w takich drażliwych kwestiach. Natomiast zauważyłam też na grupie Marka Ty, na grupie, gdzie skupiamy przede wszystkim osoby zainteresowane budowaniem marki osobistej, że przychodzą ludzie, którzy nie mają zdjęcia profilowego, że mają wymyślane imiona i nazwiska. Oni być może faktycznie są zainteresowani budowaniem własnej marki, być może coś im się przeklika, że w końcu zdecydują się ujawnić, ale z drugiej strony jeśli Ty na dzień dzisiejszy się chowasz, no to jaką mam szansę, że Ty zbudujesz markę osobistą? Bardzo dużo trzeba determinacji wewnętrznej żeby jednak się otworzyć, że ten poziom zaufania jest w Polsce na bardzo niskim poziomie.

Właśnie tak się zastanawiam, bo to jest mega ciekawe o czym teraz rozmawiamy i w kontekście marki osobistej, bo jednak to się przeplata cały czas. Ja też uczę ludzi jak budować marki osobiste, ale z drugiej strony to chodzi tak naprawdę na początku o akceptację mediów społecznościowych, co nie? Bo to budowanie marki to się później zaczyna.

Mhm.

Najpierw ludzie muszą sobie zdać sprawę, że to są media, że to tak wygląda, że nie ma nic prywatnego, że to jest profil osobisty a nie prywatny i mogą robić 2 różne profile, ale to szkoda czasu. Ja mam grupę z moją rodziną na Messengerze, Mierzwowie, i tam sobie wysyłamy takie śmieszne zdjęcia. Dzisiaj też pokazywałem koleżance i jej mówię: „No weź sobie wyobraź, że ja dodaję to zdjęcie na swój profil na Facebooku albo na Instagramie!”

Tak, ale z drugiej strony myślę, że to jest takie też przenoszenie odpowiedzialności. W końcu od kogo zależy co Ty publikujesz na tym Facebooku czy Instagramu?

No od nas.

Ode mnie, od Ciebie, od każdego z nas.

No tak.

To my, od nas zależy na ile pozwolimy innym oglądać siebie.

Dokładnie.

Na ile pokazujemy nasze życie prywatne.

Tak.

Ty masz sposób, że masz grupę na Messengerze założoną z Twoją rodziną.

Tak.

Ja mam też inne sposoby, bo u mnie na moich mediach społecznościowych też raczej nie zobaczycie życia prywatnego. Jeśli już to w tych krótkich relacjach, natomiast tam też jest tego bardzo mało, dlatego, że ja buduję markę zawodową przede wszystkim. Ale decyzja jest zawsze w człowieku. Pewnie i to trzeba w końcu zrozumieć, że oprócz akceptacji mediów społecznościowych, że to Ty decydujesz o tym, co pojawi się na Twoich mediach społecznościowych.

Ale też ważne jest też pokazanie ludziom takiego livestyle’u, tak na przykład na Instagramie. Ludzie widzą to, oglądają i ja nieraz dostałem informację, że Szymon to za to co Ty robisz, choćby miało to nie działać, to ja kupuję [śmiech]. Tacy są ludzie. I nagle dostajesz wiadomość, że kolejny dzień wstałam, tak mi się nie chciało, a taki filmik od Ciebie był super. Jakbym chciał być autentyczny, a czasami też mi źle jest, i dodałbym taki zły filmik, to jednak jest to kreowanie w pewien sposób. Myślę, że Gary Vaynerchuk też nie czuję się 24h na dobę super, wszystko ekstra jest.

Myślę, że chyba nikt w takiej sytuacji nie jest, bo to jest sytuacja jak w szpitalu psychiatrycznym, gdy jesteśmy cały czas w euforii…

No tak, dlatego warto też czasami mówić o tym i myślę, że właśnie w sytuacjach, kiedy już klienci nas bliżej znają, są naprawdę blisko, czy tak na grupie, to warto powiedzieć o takich złych rzeczach. Bo też są minusy budowania marki osobistej. To nie jest tak, że budowanie marki cały czas jest super i w ogóle…

Ja kiedyś napisałam artykuł blogowy „Czarna strona social mediów” i powiem szczerze, że to jest najczęściej u mnie czytany artykuł i na jego podstawie zrobiłam 2 popularne live’y. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że są te czarne strony i trzeba je zaakceptować, tak jak mówiliśmy przed chwileczką o hejcie. Podejmujesz decyzję budowania marki, więc także podejmujesz decyzję wystawiania się na ocenę publiczną.

To jeszcze lepiej, jeżeli hejt się pojawi, to znaczy, że robisz dobrą markę osobistą.

Dokładnie.

No tak jest.

Szymon, czy jesteś zadowolony z miejsca w którym aktualnie jesteś?

Jestem.

A co dalej? W Twoim życiu zawodowym, bo już nie będę pytała się…

Za 5 dni lecę do Stanów na miesiąc, a w zawodowym, tak, życiu?

Mhm.

No to robię kurs online.

Dotyczący Instagrama.

Tak i ogólnie będę właśnie budował teraz platformę online i ogólnie docelowo to chciałbym kiedyś stworzyć biznes, który nie będzie zależny od mojej marki, ale wiem, że muszę najpierw ją stworzyć, muszę najpierw zarobić na tym, na czym potrafię teraz zarabiać, a wtedy będę myślał, będę realizował kolejne cele. Bo to jest kolejna rzecz, często ludzie zastanawiają się „No dobra, buduję markę, ale co ja mam sprzedawać?”. To zadaj sobie pytanie co dzisiaj, jeżeli ja bym chciał od Ciebie kupić, byś mi sprzedał. I często ludzie mówią „Bo ja się waham, czy sprzedawać samochody, czy robić strony internetowe”. No i z jednej strony on by chciał samochody sprzedawać, ale stronę jest w stanie dzisiaj, tu i teraz, zrobić, a żeby samochód sprzedać, to musisz w niego zainwestować, czyli musisz mieć 40-50 tysięcy. A tych pieniędzy nie ma, więc musi od tego zacząć i tu nie ma innej drogi. Jak zaczynałem to, powiedziałaś o tym artykule czarnych stron, ja kiedyś napisałem artykuł „Social media nie są moją pasją”. I ten artykuł się nie ujawnił. I on sobie leży na moim blogu. Ale później myślę „No przecież jak ja dodam artykuł, że social media nie są moją pasją, no to jak to będzie wyglądać?”.

Dzięki wielkie Szymon, że zdecydowałeś się na rozmowę ze mną. Cieszę się, że dużo wartości otrzymają nasi odbiorcy i będą faktycznie mogli z pomiędzy tego wszystkiego wybrać rzeczy, które przydadzą się do budowania marki osobistej, w szczególności na Instagramie, ale Ty dosyć szeroko mówiłeś także w ogóle o byciu w mediach społecznościowych.

SZYMON MIERZWA

Specjalista od Social Media. Od lat szkoli i pomaga firmom osiągać świetne rezultaty sprzedażowe, a także współpracuje z osobami ze świata show biznesu i klientami indywidualnymi. Pomaga im dotrzeć do większej liczby odbiorców i zarabiać więcej ze swojej obecności w Internecie. Cała idea tego, co robi zawiera się w jednym zdaniu: „Uwielbiam inspirować ludzi do zmiany, bo liczą się ludzie, nie liczby.”

www.SzymonMierzwa.com

Wirtualna Asystentka – Jak mądrze dbać o swoją markę online?

Założę się, że kiedy publikujesz coś w sieci, nie zwracasz uwagi na to, jakie to może mieć...

Marka to znacznie więcej niż to, co widzisz

Kiedy myślę o moich ulubionych czekoladkach przed oczami staje mi czerwono-złota kulka, myśląc...

Czy postawiłaś na właściwego konia?

Nigdy nie brałam udziału w wyścigach konnych. Jednak mam pojęcie, że mój sukces i wygrana zależy od tego...

O niewierności…

Długo zastanawiałam się jak zacząć ten temat? Wiele osób doświadcza go na własnej skórze. Wiele osób...

5 prostych trików, aby Twój post na Facebooku konwertował lepiej

Prawdopodobnie zadajesz sobie pytanie, jak w ciągu doby fantastycznie wypromować post na Facebooku...

Pierwsze miesiące działania, czyli subiektywne podsumowanie 2019 roku w Marka Ty

Kiedy zaczynałam 2019 rok, nie miałam w planach kolejnej firmy. Myślałam raczej o utrzymaniu...

Media społecznościowe to gra zespołowa

Media społecznościowe to gra zespołowa

Mimo, że w mediach społecznościowych każdy z nas występuje jako „ja”, to gdy budujemy markę osobistą pokuszę się o stwierdzenie, że social media to gra zespołowa. W pewnym momencie zespół staje się koniecznością. Po pierwsze dzięki różnym osobom zyskujesz różne perspektywy, a po drugie możesz delegować pracę, aby móc systematycznie publikować posty. To konieczność, aby Twoja marka rozwijała się.

Jedną z najtrudniejszych sytuacji, w której dla jednej marki pracuje grupa osób, jest posiadanie spójności w komunikowaniu się z odbiorcami. Spójności w utrzymaniu wizerunku, języka, spójności wizualnej. Spójność oznacza, że Twoja marka brzmi jak jedna osoba, a nie grupa osób. Zachowanie takiej spójności jest niebywale trudne, ale niezbędne, aby nie wkradł się chaos.

Moje doświadczenia

Przez kilka miesięcy (2018-2019 rok) pracowałam dla Beaty Kapcewicz – jednej z najlepszych trenerek w Polsce. Doszła ona do tego poziomu zawodowego, że koniecznością stało się przekazanie prowadzenia jej mediów społecznościowych w ręce innych osób. Moim zadaniem było ustalenie media planu, koordynacja komunikacji wszystkich projektów (w sumie kilka działań podstawowych i kilkanaście pomniejszych) oraz działania wspierające sprzedaż ze sklepu online.

Wyobraź to sobie: każde z działań podstawowych miało swojego project managera, każdy z nich był zupełnie inną osobowością oraz miał inne cele. A to wszystko miało być komunikowane w social media jako działania jednego brandu personalnego. To było wyzwanie! Najważniejsze jednak, aby każda osoba w zespole zrozumiała, że pracuje dla jednej marki. Że nikt nie będzie wyróżniany za jeden rewelacyjny post, ale za to pewnym minusem może być chęć zachowania świetnego pomysłu tylko dla siebie. W takim przypadku sukces jednej osoby to sukces marki, a niepowodzenie jednej osoby to niepowodzenie marki.

Klucze do sukcesu, gdy pracujemy w zespole social media jednej osoby

Dobry zespół mediów społecznościowych to taki, który może usiąść razem, rozwijać pomysły jako grupa i być szczęśliwym, gdy marka odnosi sukces. Istotna jest tutaj umiejętność zarządzania. Jedną z opcji, którą proponuję, jest zachęcenie zespołu do pracy nad pomysłami jego członków zamiast przypisywania jednej osoby do jednego działania. Umożliwia to szerokie spojrzenie na proponowane treści oraz zachowanie głównego komunikatu marki. Takie podejście sprawia, że dany projekt będzie wpisywał się w DNA marki, a jednocześnie pozwoli zachować spójność komunikacji. Ponadto żadna z osób nie powinna rościć sobie prawa do autorstwa danego pomysłu, tylko cała grupa będzie brać odpowiedzialność za sukces lub niepowodzenie danego działania.

Kolejnym kluczem do sukcesu jest akceptowanie osób na ich obecnym poziomie umiejętności. Może się zdarzyć, że w swoim zespole będziesz mieć osoby początkujące w zakresie mediów społecznościowych oraz osoby bardzo zaawansowane. Każda z tych osób jest istotna, bo każda może wnieść całkowicie nową perspektywę w komunikację Twojej marki. Gdy masz zróżnicowany poziom umiejętności wśród członków zespołu, wykorzystaj to jako okazję do wewnętrznego rozwoju. Wskazuj, co dobrze zrobili i rzeczy nad którymi muszą popracować. Pamiętaj – to jest Twoja drużyna social media ninja!

Tworzenie pozytywnego środowiska jest kolejnym ważnym aspektem sukcesu marki. Tworząc miejsce pracy, w którym pracownicy będą czuli się komfortowo i będą mogli skoncentrować się na swojej pracy zapewniasz sobie możliwość mówienia jednym głosem. Pracuj z zespołem i w zespole, a nie nad nim. W mediach społecznościowych naprawdę widać, która marka pracuje ze swoim zespołem w oparciu o wizję, misję i wartości.

A czy Ty masz własne doświadczenia związane z zespołem mediów społecznościowych? Daj nam znać w komentarzach i pamiętaj, aby udostępnić ten artykuł!

Justyna Kopeć

Justyna Kopeć

Od 19 pomaga tworzyć silne marki i zwiększać przychody swoim klientom jako szkoleniowiec, specjalistka online marketingu i przedsiębiorca. Jest właścicielką agencji marketingowej Blue Brand oraz członkiem Polskiego Stowarzyszenia Public Relations.
Autorka i współautorka 10 książek, działaczka społeczna i pełna pasji kobieta, która udziela się w świecie biznesu oraz charytatywnie, wspierając ważne inicjatywy. Jej działania i projekty były wielokrotnie nagradzane. Informowały o nich media regionalne i ogólnopolskie. Zostały także dostrzeżone i docenione m.in. przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego czy Instytut Rozwoju Biznesu.

Na co dzień realizuje się, ucząc i inspirując ludzi do aktywnego budowania silnej marki osobistej w Internecie oraz uprawiając offroad, podróżując i będąc super ciocią.

Czy postawiłaś na właściwego konia?

Nigdy nie brałam udziału w wyścigach konnych. Jednak mam pojęcie, że mój sukces i wygrana zależy od tego...

Jaka jest Twoja wartość?

Jakiś czas temu Beata Kapcewicz opublikowała ciekawy post, który powstał z tak zwanej głupawki....

7 najpopularniejszych błędów, które marki popełniają w social media

Każdy popełnia błędy. To normalne i ludzkie. Jednak wielu z nas nie potrafi się do tego...

Archetypy marki, opisujące Twoją tożsamość

Krótkie pytanie: oglądałeś filmy o Smurfach? Gdybym Cię zapytała, do jakiego Smurfa byś się...

Pierwsze miesiące działania, czyli subiektywne podsumowanie 2019 roku w Marka Ty

Kiedy zaczynałam 2019 rok, nie miałam w planach kolejnej firmy. Myślałam raczej o utrzymaniu...

Jak ważna jest marka osobista w branży ubezpieczeń?

Agent ubezpieczeniowy to wciąż zawód, który po stokroć musi udowadniać swoje kompetencje, solidność,...

5 prostych trików, aby Twój post na Facebooku konwertował lepiej

5 prostych trików, aby Twój post na Facebooku konwertował lepiej

Prawdopodobnie zadajesz sobie pytanie, jak w ciągu doby fantastycznie wypromować post na Facebooku bez reklamy? Pracuję w social media. Buduję marki personalne, produktowe i firmowe. I w mojej głowie ciągle brzmi: co zrobić, żeby wpis przyciągnął uwagę odbiorców? Jakie są zasady, żeby post zassał, nawet, gdy nie wspomożemy go reklamą?

Cóż, rozwiązań jest zapewne wiele. Ale im jest ich więcej, tym trudniej je wszystkie opanować. Dlatego dzisiaj, w opracowanym case study marketing, dostaniesz mój warsztat prosto na talerzu. A posłużę się przykładem mojego, dotychczas najlepiej konwertującego, postu. 

Pozwól, że najpierw zrobię wprowadzenie. W sobotę wieczorem, godz. 19:57, 28 stycznia 2017 r., opublikowałam post na Facebooku. Dlaczego ważna jest data? Ponieważ się mówi, że od godz. 10.00 w sobotę do godz. 18.00 w niedzielę media społecznościowe w marketingu nie żyją. Tak, ludzie akurat ten czas spędzają inaczej, co wielokrotnie potwierdziły również moje statystyki reklamowe, wszak agencja content marketing bazuje na statystykach. Zatem publikacja mojego postu w tym czasie wydawała się chybiona. Gdy piszę te słowa, jest niedziela dnia następnego, godz. 23.00. Dzisiaj ten post ma: blisko 8000 odbiorców (około 10 razy więcej niż inne posty na mojej stronie) oraz 2 udostępniania. A łącznie z udostępnieniami: 151 reakcji (like, serduszka i minki) oraz 98 komentarzy. Dodam, że mój fanpage liczy tylko blisko 700 lajkujących, zaś liczba znajomych na FB to około 2800 osób.

Co się zatem wydarzyło, że mimo braku reklamy, osiągnął on tak spektakularny wynik. Oto moje przemyślenia:

1. ODBIORCY
Bardzo ważne jest, aby wiedzieć do kogo mówisz i piszesz. Zatem w tym miejscu dodam, że moi odbiorcy to w 62% kobiety i tylko w 38% mężczyźni. 78% z całej tej grupy stanowią osoby w wieku 25-44 lat. Dlaczego zwracam na to uwagę i to w pierwszym punkcie – bo również i Ty powinieneś dokładnie znać swoich odbiorców. To pomaga kreować w odpowiedni sposób komunikat i to jest podstawa social media marketing.
Zatem, skoro moją główną grupę odbiorców stanowią kobiety, to nie mogę się przed nimi rozbierać, negatywnie prowokować czy też w inny sposób wzbudzać ich sprzeciw. To, że dobrze trafiłam z komunikatem pokazuje również statystyka reakcji według płci. Spośród 98 komentarzy, tylko 10 należy do mężczyzn. Podobnie rzecz się ma z reakcjami (lajki, serduszka, minki) – na 151 tylko 44 to reakcje mężczyzn. Już chyba nie muszę dodawać, że większość zaangażowanych odbiorców jest w wieku mojej grupy docelowej.
Powtarzam po raz kolejny – musisz wiedzieć, do kogo piszesz i mówisz! To podstawa, a Facebook daje Ci świetne narzędzia, żeby bez problemu to określić. Niestety, nie sprawdzi się to w przypadku małego fanpage, który dopiero ma rosnąć w siłę. Na początku będziesz mieć więcej znajomych, którzy być może tylko z ciekawości dołączą do Twoich obserwatorów. Jednak, gdy zwiększasz zasięg, sprawdzaj przynajmniej dwa razy w miesiącu, jak zmienia się Twoja grupa docelowa. To są proste i skuteczne triki na Facebooku.

2. ZDJĘCIE
Tak, tak, uważam, że to zdjęcie było decydujące w powodzeniu mojego postu. A zatem jakie to było zdjęcie? Przedstawiało mnie w przymierzalni jednego ze sklepów w obcisłej różowej sukience z dosyć dużym dekoltem. Co ważne – mimo że balansowało na skraju dobrego smaku, to jednak go nie przekroczyło. Pamiętaj o czym pisałam powyżej – wiem, co to jest social media marketing i kto jest moim głównym odbiorcą. 
Dlaczego uważam, że przyciągnęło uwagę? Przede wszystkim: kolor. Odważny róż, którego nie sposób ominąć przy scrollowaniu tablicy. Być może moje kobiece kształty też zrobiły swoje, ale raczej nie były decydujące. Szybciej już przyciągnęło to, że sukienka była dopasowana, a zazwyczaj na zdjęciach prezentowałam oversize’owe ubrania. 
Skoro przy zdjęciu jestem – pamiętaj, że Facebook nie lubi dużej ilości tekstu na fotografii. Wyróżniaj się zatem oryginalnością, kadrem, kolorem. Dobry odbiór mają teksty w czerwieni. Łatwiej je dostrzec wśród tysiąca newsów na stronie głównej. I właśnie sprzedałam Ci kolejne sprytne triki na Facebooku.

3. WARTOŚĆ
Kolejnym punktem, który warto podkreślić w tym case study marketing, to ciągłe dawanie wartości. Mój tekst, który powstał do tego posta, był pełen wartościowych porad. Nie dość, że wymagał wysiłku ode mnie przy jego stworzeniu, to dodatkowo wymagał wysiłku od odbiorcy, bo był po prostu długi. Swój przykład podawałam jako inspirację. Ale komunikat był skierowany przede wszystkim do kobiet. Nawet użyłam sformułowania: kobiety zrozumieją! 
Dawaj zawsze jak najwięcej wartości! To wartość przyciągnie i zatrzyma przy Tobie odpowiednich ludzi. Nie bój się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem. To naprawdę procentuje. A w końcu pojawią się też Ci, którzy po prostu będą chcieli Ci zapłacić za jeszcze większą wartość, za konsultacje, szkolenie czy Twoją płatną publikację. Media społecznościowe w marketingu są podstawą. Tak też działania powinna prowadzić agencja content marketing: tworzyć treści dające wartość.

4. METAMORFOZA
Według amerykańskich badań, użytkownicy Facebooka bardzo lubią oglądać metamorfozy. Stąd taka popularność trenerów personalnych, w Polsce na przykład Ewy Chodakowskiej. Oni ciągle pokazują przeobrażenia swoich klientów. 
Mój post, omawiany w tym case study, także pokazywał moją metamorfozę. I może nie była ona widoczna na zdjęciu (nie było zdjęcia przed i po), ale w tekście bardzo wyraźnie do niej nawiązywałam. Przedstawiałam zmianę, która wymagała sporo pokory i cierpliwości, żeby mogła być w końcu moim udziałem. Dla obserwujących mnie kobiet niewątpliwie było to duże wyjście ze strefy komfortu, w której być może w tej chwili są. To pozwoliło się utożsamić ze mną i moją walką, o której wspominałam im już od kilku miesięcy. 

5. PRZYZWYCZAJENIE
Taki odbiór tego posta nie wydarzyłby się też bez jeszcze jednej istotnej rzeczy – bez przyzwyczajenia mojego odbiorcy do mnie i mojego stylu myślenia. Od tego, że przez kilka już miesięcy wykonuję systematyczną pracę na swoim profilu. Że moje komunikaty są spójne. Że ostatecznie nie udaję kogoś, kim nie jestem. Bo tylko prawdziwa ja (prawdziwy Ty) nie mam konkurencji. 
To przyzwyczajenie do mnie powoduje, że jestem bliższa. Bo ja naprawdę chcę być bliska innym kobietom i być dla nich inspiracją do zmiany. Działam zgodnie z moimi wartościami i dlatego też przyciągam ludzi, którzy mogą się z nimi utożsamiać. I mimo wszystko to również jest jeden z trików na Facebooku, który efekt daje tylko, gdy praca w ramach social media marketing jest systematyczna i konsekwentna. 

Właśnie dostałeś znaczną część mojego warsztatu. Mojej kuchni pracy w agencji content marketing. Niestety mam złą wiadomość: nic nie wydarzy się samo. Za wszystkim musi stać praca. Konsekwentna praca. I jeśli nie jesteś na nią gotowy, to nadal tylko będziesz marzyć o kilkutysięcznych zasięgach swoich wpisów. Do tego wszystkiego musisz opierać swój przekaz o prawdziwe swoje JA. Dobrze wykorzystywane media społecznościowe w marketingu obnażają Twoje prawdziwe ja, a nie budują maskę.

Bądź systematyczny, nie kopiuj innych, rób dużo selfie, dziel się wartością i przyzwyczajaj ludzi do siebie. Stań się z konsumenta treści, ich producentem. Zyskasz świetnych odbiorców. Rozszerzy się Twój zakres oddziaływania. Życzę Ci powodzenia, bo wiem, że Ty również możesz osiągnąć sukces. A jeśli chciałbyś mojej pomocy przy tworzeniu swojej marki – zapraszam do kontaktu. Wszak to case study powstało i dlatego, że prowadzę agencję marketingową i fascynuje mnie świat mediów społecznościowych. 

Justyna Kopeć

Justyna Kopeć

Prezes Marka Ty Sp. z o.o.

Od 19 pomaga tworzyć silne marki i zwiększać przychody swoim klientom jako szkoleniowiec, specjalistka online marketingu i przedsiębiorca. Jest właścicielką agencji marketingowej Blue Brand oraz członkiem Polskiego Stowarzyszenia Public Relations.
Autorka i współautorka 10 książek, działaczka społeczna i pełna pasji kobieta, która udziela się w świecie biznesu oraz charytatywnie, wspierając ważne inicjatywy. Jej działania i projekty były wielokrotnie nagradzane. Informowały o nich media regionalne i ogólnopolskie. Zostały także dostrzeżone i docenione m.in. przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego czy Instytut Rozwoju Biznesu.

Na co dzień realizuje się, ucząc i inspirując ludzi do aktywnego budowania silnej marki osobistej w Internecie oraz uprawiając offroad, podróżując i będąc super ciocią.

Jak wykorzystać stres w budowaniu Marki Osobistej?

Słowo stres stało się wytrychem i oznacza najczęściej to, czego nie chcemy doświadczyć. Stres przeżywamy...

O niewierności…

Długo zastanawiałam się jak zacząć ten temat? Wiele osób doświadcza go na własnej skórze. Wiele osób...

Media społecznościowe to gra zespołowa

Mimo, że w mediach społecznościowych każdy z nas występuje jako „ja”, to gdy budujemy markę...

Marka to znacznie więcej niż to, co widzisz

Kiedy myślę o moich ulubionych czekoladkach przed oczami staje mi czerwono-złota kulka, myśląc...

Budowanie marki osobistej w polskiej branży kosmetycznej

Polska branża kosmetyczna ma niewiele znanych marek osobistych w biznesie. Więcej ciekawych postaci widać...

Nasze ulubione bezpłatne banki zdjęć

Wielokrotnie, zarówno na blogu jak i w mediach społecznościowych, pisałam o tym, że bardzo lubię ułatwiać sobie pracę....

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. więcej informacji

Ustawienia plików cookie na tej stronie są ustawione na „zezwalanie na pliki cookie”, aby zapewnić Ci najlepsze możliwości przeglądania. Jeśli nadal korzystasz z tej strony bez zmiany ustawień dotyczących plików cookie lub klikniesz przycisk „Akceptuj” poniżej, wyrażasz na to zgodę.

Zamknij