Mariusz Mróz – od informatyka do uznanego trenera personalnego
[Justyna Kopeć] Witajcie serdecznie. Dzisiaj mam dla was fantastycznego gościa, gościa, który myślę, że powie więcej o sobie, Mariusz Mróz.
[Mariusz Mróz] Witam, cześć.
Mariusz, kim jest Mariusz Mróz?
Mariusz Mróz jest marką, [śmiech], jak już mówimy w kontekście marki, która pomaga ludziom zmieniać sylwetki, odchudzać się i powoduje, że ludzie są fajniejsi, szczęśliwsi i lepiej wyglądają.
Chciałabym żebyś przypomniał trochę swoją drogę do dzisiejszego Mariusza Mroza, do dzisiejszej swojej pozycji na rynku. Jak to się zaczęło? Bo zaczęło się kilka lat temu, od pewnych poszukiwań?
Tak, zaczęło się jakieś 10 lat temu, kiedy pracowałem jako informatyk, byłem dobry. To znaczy lubiłem zawsze informatykę, lubiłem rzeczy informatyczne, lubiłem komputery i takie skończyłem studia. Pracowałem jako informatyk na wsparciu technicznym. Moja sylwetka nie wyglądała dobrze i zacząłem się bardzo źle czuć. Właśnie to było gdzieś około 10 lat temu. I pamiętam taki jeden moment, ja to nazwałem przełomowym, kiedy siedziałem w biurze z moimi współpracownikami i patrzyłem na nich, patrzyłem na swoją szefową i wszyscy byli przemęczeni, wszyscy byli wkurzeni. Jeszcze miałem taki obraz, że ta nasza współpraca w biurze była bardzo wyczerpująca, do tego nadgodziny. Ja mówię kurde, mam około dwudziestu kilku lat, no nie chcę, żeby moje życie tak wyglądało, na pewno nie. I to był taki moment, kiedy szukałem innych rozwiązań na siebie, różnych pomysłów na siebie. No i jednym z tych pomysłów był właśnie trening i zmiana sylwetki.
Czyli zacząłeś od siebie, tak?
Tak, tak, tak.
A kiedy zrodziła się ta potrzeba, żeby jednak wyjść z tym do ludzi. Bo jeszcze szukałeś, z tego, co ja pamiętam to mówiłeś taką rzecz, że przetestowałeś chyba wszystkie możliwe diety, rozwiązania, które pomagają zmienić sylwetkę?
Tak. To już, to już jest ten proces 10-letni, który trwa. Początki były takie, że najpierw ja sam zmieniłem sylwetkę na jakimś tam poziomie, to były pierwsze zmiany. I w sumie to nie było takie trudne, wystarczyło kilka rzeczy zmienić. I pomyślałem, że może czas pomóc innym osobom w zmianie? Czyli to były same początki. Obserwowałem też rynek, w zasadzie rozwoju osobistego, bo zawsze mnie bardzo interesował. Ten rynek, który był 10 lat temu, czyli całkowicie inny niż teraz i widziałem, że ludzie są w Internecie. Były różne szkolenia z zakresu rozwoju osobistego, ale z tematów sylwetkowych, z tematów zmiany sylwetki, w zasadzie nie było prawie nic.
Mhm.
I zauważyłem w tym szansę dla siebie, żeby ten rynek uzupełnić albo w ogóle zacząć coś robić w Internecie.
I co zacząłeś w takim razie w tym Internecie robić, że zbudowałeś swoją markę osobistą?
Ja myślę, że troszkę inaczej na to trochę popatrzyłem niż większość ludzi. Zacząłem od YouTuba, od nagrań, ale jak już zrobiłem pierwsze nagrania, to rozpocząłem kampanię sprzedażową. Pamiętam do teraz… miałem znajomego, który byłby mi winny przysługę, bo to tak można nazwać, który już coś robił w Internecie. I on miał bazę mailingową w temacie rozwoju osobistego, czyli inny temat, ale działał w Internecie. I my się tak dogadaliśmy po znajomości, że ja nagram swoje pierwsze nagrania, on to wrzuci do swojej bazy mailingowej i później zrobimy sprzedaż kursu.
Jaka była ilość osób w tej bazie mailingowej? Pamiętasz te dane jeszcze?
On miał już wtedy dużo, kilkadziesiąt tysięcy maili w tej bazie, ale w rozwoju osobistym, inny trochę temat, więc wyniki nie były oszałamiające. Chociaż jeżeli mówimy tu o kwotach, to pamiętam, że ja już wtedy, w tym momencie, kiedy zaczynałem tworzyć w Internecie, to pracowałem jako trener na siłowni. Bo nie dokończyłem swojej historii, że zwolniłem się z pracy informatyka, powiedzmy nie najgorzej zarabiającego początkującego informatyka, do pracy, w której dużo nie zarabiałem jako trener na siłowni. Mówiąc szczerze byłem na minusie przez jakiś czas, czyli więcej wydawałem na życie niż zarabiałem. I to były moje początki jako trener. Teraz też ciężko się zaczyna jako trener personalny. Wtedy pracowałem na tej siłowni, nie zarabiałem za dużo. I zrobiliśmy tą pierwszą akcję, kampanię i pamiętam, że chyba było 15 sprzedaży po stówkach, 1500 złotych. Pierwsza sprzedaż w Internecie! Pomyślałem, że jak pierwszą rzecz robię, oczywiście ze wsparciem, bo sam zapewne tak szybko bym nie zarobił tego tysiąca, no to co będzie później, jak dopiero zaczynamy. I to dało mi to taką siłę do działania później, że się da. Także była pierwsza sprzedaż, pierwsze sprzedaże i nadzieja, że dalej będzie okej.
A powiedz czy pamiętasz, ile masz dzisiaj filmów na YouTubie?
Kilkaset. Wydaje mi się, że więcej niż 200, może więcej niż 300. Na pewno kilkaset ich jest.
I prawie 20 milionów odsłon tych filmów już jest?
Tak, tak.
A który jest taki najlepszy, który tak najbardziej ci „zażarł” mówiąc językiem marketingowym?
Ten najprostszy. Ma kilka lat. Jak schudnąć z brzucha, bo ludzie to często wpisują na YouTubie i on ma ponad milion wyświetleń wydaje mi się. Nie pamiętam dokładnie, trzeba by sprawdzić…
Czyli on też ciągnie Ci inne filmy przy okazji, tak?
Tak. Na YouTube… Myślę, że inne media też, ale szczególnie to ja widzę u siebie na YouTubie, bo jak opracowywaliśmy strategię, czy na początku może to nie była strategia, tylko coś się tam wrzucało, później była strategia, to zawsze ona miała się u mnie opierać o SEO YouTubowe i wyszukiwanie i to do teraz działa. Te działania, które ja zrobiłem 5 lat temu, może one już gorzej działają, ale do teraz ludzie te filmy wyszukują i one mają kolejne wyświetlenia. To bardzo fajnie działa w przypadku mojej branży.
Czy Twoim głównym kanałem komunikacji jest właśnie YouTube?
Tak. Był przez długi czas, aż do momentu kiedy pomyślałem: „okej, YouTube fajnie, stamtąd jest najwięcej ludzi i sprzedaż też była największa, ale co jakby nagle YouTube zniknął?” Więc później mocno zacząłem budować Facebook, a od niedawna Instagram też. W zasadzie od 3 miesięcy tego Instagrama tak robię, żeby go robić sumiennie. Teraz próbuję właśnie Instagram mocno rozwijać, YouTube trochę mniej. Tak, żeby mieć z każdej strony dojście do osoby, żeby było jak najwięcej punktów styku z potencjalnym klientem.
Dzisiaj Twój Facebook to jest też ponad 100 tysięcy lajkujących Twój fanpage?
Tak, tak. Też ponad 100 tysięcy.
A na Instagramie? Nie sprawdziłam Ciebie na Instagramie…
Instagram – przez długi czas coś tam wrzucałem, ale jakby od niechcenia, bo myślałem, że Instagram to tylko zdjęcia. Niedawno miałem jeszcze 19 tysięcy obserwatorów – to się budowało organicznie przez kilka lat, gdzie coś wrzucałem. Teraz mam 46 tysięcy, czyli 26 tysięcy doszło w zasadzie w 2 czy 3 miesiące, w bardzo krótkim czasie.
Mariusz, zadam Ci takie pytanie, które być może też mogliby zadawać nasi odbiorcy. Czy Ty korzystasz z kupowania lajków, kupowania obserwatorów czy raczej budujesz organicznie?
Z kupowania nie, bo według mnie to zawsze wyjdzie na niekorzyść. Jak sobie coś kupimy i to nie będzie nasza grupa docelowa, to algorytmy widzą, że ta osoba nie jest aktywna, to po co mam 100 tysięcy lajków, jak nie ma aktywności ani zaangażowania tych osób? Więc według mnie kupowanie takie stricte, powiedzmy z Bangladeszu czy nawet z Polski, ludzi, jest bez sensu i to działa na szkodę. Jak „kupuję” to na zasadzie ustawienia reklamy… Teraz na Instagramie idzie bardzo mocna reklama. Mój znajomy, który się tym zajmuje, jako agencja, wpuszcza reklamę, która wyświetla sie na Instastory i to najfajniej na razie działa.
Potwierdzam opinię Twojego znajomego, bo u mnie również reklamy na Instagramie najlepiej działają na Instastory. Więc jeśli macie ochotę puszczać reklamy, to ta na Instastory będzie najlepszą Waszą inwestycją.
Tak. Różne osoby oglądają, różne są konwersje w zależności od branży. W mojej branży na początku to było w przeliczeniu na osobę, to były jakieś grosze, dosłownie grosze. I jak to na początku zaczęliśmy robić i koszty były niewielkie pozyskania osoby, no to powiedziałem w agencji: „Wydawajcie, ile wlezie!” [śmiech]
Mhm.
Więc ja już patrzę z takim podejściem mocno biznesowym i też obserwuję, żeby widzieć czy to, co robimy, przynosi jakiś efekt. Mówisz, że mam ponad 100 tysięcy fanów na Facebooku, wiem, że wiele osób na to patrzy i to mocno imponuje, ale znam osoby, które mają 300 tysięcy i w ogóle dużo większe zasięgi, ale z tego nie robią sprzedaży, nie robią biznesu, nie pozycjonują się odpowiednio i tylko poświęcają na to dużo swojego czasu. I to wydaje mi się nie jest fajne. Nawet mam takich znajomych z YouTuba na przykład, co robią, ktoś by powiedział z zewnątrz, to samo, co ja, albo robili, bo już nie robią, bo im się odechciało. Nagrywali filmiki bardzo popularne, tylko jakby nie rozumieli tego biznesowo i gdzieś ta pasja się skończyła. A mogę zadawać pytania Tobie czy nie?
Możesz zadawać pytania, dlaczego nie?
Jak już jesteśmy przy temacie marki… Bo chodzi mi o to, czy potwierdzisz to, co ja mówię, że to, co robimy, zaczynamy w większości przypadków z zainteresowań, z pasji, że to jest coś dla mnie super. I u mnie też tak było, ale obserwuję osoby, które właśnie tak robią i robią tak rok, dwa lata, trzy lata i pasja się kończy, bo poświęcają swój wolny czas, ale nie mają z tego pieniędzy. I moje zdanie i podejście w tym wszystkim jest takie, że z tego muszą być pieniądze, a im większe będą, tym lepiej dla innych osób. Dla tych osób, którym pomagamy, bo my będziemy mogli bardziej im pomóc, bardziej się na nich skupić i będziemy mogli im poświęcić więcej czasu.
Tak, zgodzę się jak najbardziej. To jest też kwestia umiejętności i strategii, że często się robi coś w Internecie na zasadzie: mam pomysł, mam pasję i będę się dzielił, natomiast nie wiemy do czego one będą nas prowadzić. I użyję takiego brutalnego słowa, mamy orgazmy z tytułu tego, że mamy jakieś lajki i komentarze. Ale to jest za mało. Jeśli chcemy budować markę osobistą, to marka osobista zarabia. Dobra marka osobista zarabia, Drodzy Państwo, w związku z tym trzeba by mieć do tego strategię. To nie musi być wielki dokument na kilkaset stron, nie musicie dawać agencji od razu kilka tysięcy, żeby przygotowywała tą strategię, tylko usiąść i po kroku zastanowić się do czego to, co robisz, ma cię doprowadzić. Więc tak, marka musi zarabiać, żeby mieć czas na to żeby pomagać też innym.
Mariusz, dzisiaj to nie tylko jesteś Ty sam jako Mariusz, Mariusz Mróz – trener personalny, ale to co ważne, co Cię wyróżnia na tle Twojej branży, że stoją za Tobą ludzie, specjaliści i eksperci. Nie tylko trenerzy personalni, ale między innymi lekarze.
Tak. Jest lekarz, jest dietetyk, są też trenerzy. Dzięki temu możemy jak najbardziej kompleksowo pomagać osobom nie tylko z tematów sylwetki i metamorfozy, ale też zdrowia i na przykład tematów, którymi ja jako trener się nie powinienem zajmować, typu jakieś leki, jakieś hormony i tak dalej, bo od takich rzeczy jest lekarz.
Moim zdaniem to, co Ciebie wyróżnia, jak obserwuję Twoją branżę troszeczkę, to jest to, że bardzo merytorycznie podchodzisz do tematów związanych ze zdrowiem, z sylwetką, że u Ciebie mało jest takiego nachalnego krzyczenia, mało jest yyy… Nie chcę przeklinać, jestem kobietą. [śmiech] Ale mało jest właśnie przekleństw.
Tak.
Starasz się bardzo mocno skupiać na merytoryce tego, czyli na dawaniu konkretnych wartości swoim odbiorcom.
Tak. Staram się to wypośrodkować, bo z jednej strony w zależności od tego, gdzie się publikuje, np. w stylu Instagram, ludzie czegoś innego oczekują, na przykład fajnej sylwetki, zdjęcia sylwetki, więc staram się to łączyć dając to, czego oni chcą. Czyli powiedzmy fajną sylwetkę, fajne zdjęcie z jakąś merytoryką żeby to wszystko współgrało. A jeżeli chodzi o takie krzyczenie to ja może miałem kilka nagrań, w których użyłem takiego słowa wulgarnego, na te 400 może w dwóch nagraniach użyłem i ludzie mi zwrócili uwagę, że o kurde Mariusz przeklął i w ogóle, co to się stało… Tacy stali fani. Niedawno wrzuciłem post na Facebooku i Instagramie odnośnie tego, jak ludzie w Internecie dają przykład, szczególnie młodym i to co ja teraz obserwuję, co się dzieje, że ludzie dla zasięgu już robią wszystko. I według mnie już mam taki wiek, 31 lat, że nie godzę się, nie chcę, żeby tak to wszystko wyglądało, żeby w co trzecim zdaniu używać wulgarnych słów, żeby to było cool. Bo według mnie to nie jest cool. To jest cool dla dzieci i właśnie takie dzieci na przykład oglądają Youtuba i myślą, że to jest normalne. Więc ja jestem trochę anty takiemu wyrażaniu siebie w sposób wulgarny, w sposób chamski. Według mnie to jest internet i to są publiczne rzeczy i pewnych rzeczy nie wypada jednak robić.
To skoro mówimy tutaj o tym, że trochę jesteś inny, trochę inaczej wyznaczasz standardy, to to, co mnie też fascynuje u Ciebie, to fakt, że mimo tak mocnego brandu dzisiaj na rynku, Ty w dalszym ciągu się rozwijasz i szkolisz. I ostatnio się spotkaliśmy na szkoleniu z budowania marki osobistej.
Tak.
Po co Ty byłeś na takim szkoleniu? [śmiech]
Po to żeby się nauczyć wielu rzeczy i się nauczyłem.
Mając 20 milionów odsłon na YouTubie? [śmiech]
Dokładnie po to i… I podzielę się moimi przemyśleniami po tym szkoleniu. Mieliśmy powtórkę ze szkolenia kilka dni temu i na powtórce… To było drogie szkolenie biznesowe, więc troszkę zapłaciłem i te osoby, które były też zapłaciły i zrobiliście nam taki prezent, że mieliśmy powtórkę z tego szkolenia. I zauważ ile osób było na tej powtórce. Połowa, mniej niż połowa? I ja byłem na tej powtórce, starałem się być aktywny, być zaangażowany. I wydaje mi się właśnie, że dzięki temu, że jestem aktywny, zaangażowany od wielu lat, to cały czas jestem na tym rynku widoczny i moja firma bardzo dobrze sobie radzi. A ludzie się po prostu nie angażują, zapominają i robią inne rzeczy, olewają. I to jest tak naprawdę ich wina, tak?
Każdy powinien mieć pretensje do siebie.
Tak, ale podejmują sobie takie decyzje i później mają pretensje o to, że coś nie działa. I to jest właśnie a propos działań w Internecie. Tylko skąd on może wiedzieć czy to działa, jak to nie zadziała po 2 dniach, po 3 dniach, nawet często po miesiącu, tak? To jest konsekwentne robienie czegoś przez w zasadzie wiele lat. To jest budowa biznesu. Budujemy swoją markę, budujemy swój biznes i oczywiście niektórzy to przyspieszają i to budują przez kilka miesięcy i mają super, ale ja jestem taką osobą, która stabilnie powoli coś robi i to robię od 8 czy 10 lat i cały czas jest dobrze. Więc to już kwestia też osobowości może.
Na pewno charakteryzuje Ciebie duża cierpliwość, no bo nie każdego stać na to, żeby tak krok po kroku, te same właściwie działania albo podobne działania, robić przez 10 lat.
Tak.
Więc gratuluję Ci cierpliwości na wysokim poziomie? Nie jesteś już wolny?
Nie, mam żonę.
Żonę. To, tak do dziewczyn. Bo drogie dziewczyny, żona Mariusza też się zajmuje…
Tym samym.
Tym samym – sylwetkami. [śmiech]
Tak. To może powiem trochę właśnie o żonie. Ona zajmuje się tym samym i jest u mnie w teamie, ale też ma osobną markę, którą buduje. I już tworzyliśmy tą markę w zasadzie wspólnie, bo czemu nie, tak? Ona i tak mi pomagała, już od jakiegoś czasu zajmowała się tym. Ja mówię do niej: „no to zrób swoją markę, pokaż siebie troszkę, tak jak ty chcesz pokazywać siebie”. I ona zaczęła to robić. I robi to do teraz. W zasadzie od niedawna, może z 2 lata. Robi to bez jakiejś wielkiej strategii, bez wielkiej sprzedaży, bo nie chce jej się uczyć tej sprzedaży, a zarabia… Może nie będę tu już wchodził głębiej, bo nie wiem czy chce, żeby ludzie wiedzieli, ale zarabia bardzo dobrze jak na powiedzmy warszawskie warunki. Mimo, że to robi sobie dodatkowo, na luzie, bo to ja mam firmę i generuję największe przychody, ale ona robiąc te działania, co ja, zwycięża konsekwencją właśnie. Też wrzuca nagranie co tydzień na YouTuba, działa w social mediach. I bez jakichś technik sprzedażowych, po prostu pokazując siebie, taka jaka ona jest, bardzo fajnie sobie z tego zarabia jako trener. I na pewno by tyle nigdzie na siłowni nie zarobiła. Więc to też pokazuje, że te działania można zrobić w krótkim czasie, tylko właśnie trzeba mieć może jakiś prosty plan, jakąś prostą strategię, no i najwięcej konsekwencji.
Czy dzisiaj jesteś osobą szczęśliwą i spełnioną?
Tak.
Po tych 10 latach pracy?
Tak. Jestem osobą szczęśliwą, spełnioną, ale chcę więcej. [śmiech] Więcej, chce mi się…
Czyli masz trochę głód w sobie?
Tak. Przez jakiś czas go nie miałem, bo miałem takie okresy gorsze, kiedy ustabilizowałem firmę, ale nie miałem pomysłu na siebie. Firma bardzo dobrze działała, tak trochę bez mojego udziału. I miałem taki okres w życiu, w którym nie byłem konsekwentny. I wpadłem w taki czas, że grałem w gry, objadałem się i leżałem, i za dużo nie pracowałem, a firma fajnie funkcjonowała. Bo byli pracownicy, bo była ustawiona i tak dalej. I szukałem sobie nowych wyzwań, działań, żeby nie osiąść na laurach i teraz znowu znalazłem te nowe wyzwania, nowe cele i już mi się chce. I to jest chyba mega ważne, zdolność żeby znajdować na nowo cele do realizacji.
Dokładnie tak. A wspomniałeś przed chwileczką o tym objadaniu się.
Tak.
Bo znany też jesteś z jednego powiedzenia, które kobiety po prostu uwielbiają, że pozwalasz na ciasteczka jako trener.
Na wszystko pozwalam. Wszystko jeść, wszystko robić, tylko w odpowiedniej proporcji i z odpowiednim umiarem. I to też jest kwestia wieloletnich doświadczeń. Większość osób, które zaczynają i robią coś z sylwetką, wracają do wagi początkowej. Nie moi klienci, tylko większość, żeby było jasne. [śmiech] Wracają do wagi początkowej właśnie przez to, że uczą się od niektórych innych trenerów jakiś bzdur, które nie działają. I to też jest to, co mnie odróżnia od innych trenerów. Bardzo wielu trenerów, wiele osób, które się zajmują sylwetkami, startują na przykład w zawodach, są freakami, są pasjonatami, ale takim skrajnymi. I to jest dla przeciętnej, normalnej osoby, która chce zmienić sylwetkę, takie podejście freakowe to jest najgorsze, co może być. Bo przeważnie to się obraca przeciwko nam po jakimś czasie. Czyli ja taki schemat obserwuję, jest schemat właśnie wkręcenia, bycia freakiem przez miesiąc, dwa, aż psychika nie wytrzymuje i później jest efekt odbicia, obżarstwo i wszystko się psuje. I jedynym rozwiązaniem, które jest fajne, bo pozwalamy sobie na wszystko, jest to, że mamy podejście na luzie, nie wprowadzamy jakichś bardzo strasznych zmian, tak żeby robić coś. Ja często zadaję takie pytania, jak z kimś rozmawiam o diecie: „Jaką teraz masz dietę, rozpiskę czy plan żywieniowy i treningi? Czy mógłbyś robić to, co teraz do końca życia?” I jak ktoś odpowiada, że nie, ja mówię okej, to będziesz to robił przez jakiś czas, później ci się odechce i tyle. Więc zadając takie jedno proste pytanie, czy to co teraz robisz, ta dieta, na której jesteś na przykład, możesz robić do końca życia? Jeżeli ktoś odpowie tak, to to jest odpowiednia dieta. Bo to nie jest kwestia miesiąca, tygodnia. To nie jest kwestia na przykład detoksu chwilowego, to nie są chwilowe kwestie. My musimy ułożyć jakiś plan, jakieś działania, które ktoś będzie mógł robić do końca życia. Bo niestety jak ktoś ma na przykład predyspozycje do tycia, to cudownie się to nie zmieni, że on nagle będzie miał predyspozycje do bycia chudym. On po prostu w jakiś sposób ma tą nadwagę i teraz trzeba wprowadzić zmiany do życia, które będą na całe życie. I to jest dla wielu osób trudne, żeby to tak wprowadzić, żeby to mogło być na dłużej. Bo niestety jak leżymy, jak schudniemy i będziemy później leżeli, oglądali telewizję i jedli ciastka, no to znowu przytyjemy i będziemy wyglądali tak jak wcześniej no. [śmiech] Nie ma cudownych rozwiązań. To właśnie często z tym ludzie mają największy problem. Żeby znaleźć takie rozwiązania, żeby one były na długi czas, na wiele lat a nie na tydzień, dwa, miesiąc albo 2 miesiące.
Coś pięknego. Daliśmy jeszcze wartościowe informacje a propos tego, jak dbać o własną sylwetkę. I na zakończenie chciałabym żebyśmy podsumowali i żebyś powiedział naszym odbiorcom jakieś 3-4 rzeczy, które Twoim zdaniem są ważne przy budowaniu marki osobistej. One się dzisiaj już pojawiały pomiędzy wierszami, ale może warto je przypomnieć teraz, zebrać na koniec.
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl to właśnie ta konsekwencja, o której mówiłem wcześniej. Bo bez tego nic nie zbudujemy, nic nie zrobimy. Czyli przede wszystkim konsekwencja i nie oczekiwanie takich rezultatów, że w tydzień coś się wielkiego wydarzy. Bo ja teraz po wielu latach, jak wszystko u mnie fajnie funkcjonuje, mogę czegoś takiego oczekiwać, że testuję nową strategię i coś wdrażam i nagle jest bum. I to idzie wiralowo i są setki komentarzy. To się zdarza, ale na takim etapie kiedy to wszystko fajnie funkcjonuje. Czyli pierwsza konsekwencja, drugie testowanie, czyli właśnie to, co ja robię ciągle. Ustawiamy coś, testujemy jakąś strategię i ona przeważnie działa, ale działa przez jakiś czas. Z mojego doświadczenia nic nie działa na lata. Coś działa przez rok, przez pół roku, przez 2 lata i później trzeba wprowadzić zmiany. Jeżeli ktoś osiądzie na laurach i coś zrobi i później tego nie ulepsza, nie zmienia, to w dobie internetu, kiedy tak szybko wszystko się zmienia, to możliwe że szybko upadnie. Można inwestować swój czas albo swoje pieniądze. Ja na początku inwestowałem swój czas tak, że mało spałem przez wiele lat, później też inwestowałem pieniądze, a teraz staram się inwestować jak najmniej czasu, w sensie żeby delegować pewne rzeczy, to zapewne będzie kolejny punkt. A wkładam już pieniądze, no bo firma ma duże przychody i mogę sobie pozwolić na to żeby dawać, coś kupować za pieniądze. Czyli ciągle trzeba inwestować, ciągle trzeba się rozwijać, chodzić na szkolenia, w jakiś sposób szukać rozwiązań. I ostatni punkt już na zakończenie, to właśnie to delegowanie, ale na odpowiednim etapie. I to jest bardzo ważne, bo często zauważam jak rozmawiam z innymi trenerami, z ludźmi, że oni zaczynają swoje rzeczy, zaczynają swój biznes i już chcą delegować, a jeszcze nic nie zarabiają. To jest trochę takie słabe, no bo musimy komuś zapłacić żeby to zrobił. Ja deleguję bardzo wiele rzeczy, ile tylko mogę, ale dlatego, że firma ma fajne przychody i mogę delegować. Gdyby nagle były spadki, to bym sam robił jak najwięcej rzeczy.
I czwarty punkt jeszcze: publikujcie w mediach społecznościowych jak najwięcej, bo tam dzisiaj są ludzie. [śmiech] Sam o tym mówiłeś, podczas naszej rozmowy.
Tak, dokładnie.
Dziękuję Ci, Mariuszu, to była bardzo wartościowa rozmowa. Mam nadzieję, że będzie inspirująca również dla Was i skorzystacie z rad, które tutaj przeczytaliście, bo naprawdę one są wyjątkowe. Zresztą dzisiaj wyjątkowy również gość. Dzięki wielkie.
Dziękuję, dzięki.
MARIUSZ MRÓZ
Trener personalny, który ma holistyczne podejście do kształtowania sylwetki. Założyciel marki Trener Mariusz Mróz, od ponad 8 lat pomaga zmieniać sylwetki poprzez kompleksowe podejście do diety i treningu. Zrozumiał, że zmiana sylwetki to nie tylko dieta i trening ale też zdrowie, motywacja i zmiana całego życia. Żeby dostarczyć swoim klientom jeszcze lepszych efektów oraz kompleksowej opieki, zaprosił do współpracy specjalistów – lekarza, dietetyka oraz innych trenerów.