Piotr Dobrowolski – od mistrza wyścigowego do lidera rynku europejskiego
[Justyna Kopeć] Piotrze, dziękuję ci bardzo, że zgodziłeś się na rozmowę, na rozmowę o Twoim biznesie, o Tobie i o Twojej marce osobistej.
[Piotr Dobrowolski] Przyjemność po mojej stronie.
Ale żeby zacząć tą rozmowę i żeby przedstawić Ciebie naszym odbiorcom, odbiorcom, którzy być może też są zaciekawieni jak buduje się marki osobiste, chciałabym żebyś powiedział kim jest Piotr Dobrowolski.
Piotr Dobrowolski jest uzależnionym facetem od adrenaliny, który uwielbia różnego rodzaju wyzwania, uwielbia motoryzację, sporty ekstremalne i tak naprawdę przez całe życie miałem do czynienia właśnie z rzeczami ekstremalnymi. Bo chyba zacząłem swoją przygodę z extreme, gdy miałem 7-8 lat i zacząłem trenować narciarstwo alpejskie. Byłem członkiem kadry narciarstwa alpejskiego, potem trenowałem tak naprawdę chyba wszystkie sporty. Łatwiej byłoby mi wymienić sporty, których nie trenowałem, aniżeli te, które trenowałem. Największy sukces osiągnąłem w wyścigach motocyklowych, bo byłem kilka razy mistrzem Polski i byłem w czołówce w mistrzostwach Europy. No umówmy się, że wyścigi motocyklowe, to są bardzo ekstremalne zabawy dla dużych chłopców. Ścigałem się również samochodami, też wygrywałem jakieś tam tytuły mistrza Polski, budowałem superszybkie samochody typu Toyota Supra o mocy 1250 koni, o której większość mężczyzn gdzieś słyszała albo czytała, bo ten samochód był we wszystkich mediach. Wtedy pracowałem w korporacji, czyli w firmie Inter Cars, która sponsorowała tą budowę łącznie z Shellem. Generalnie całe moje życie jest skoncentrowane na takich dziwnych rzeczach, fajnych, które dają dużo frajdy, ale przez niektórych mogą być oceniane, jako bardzo ryzykowne, coś dla kogoś kto jest niedojrzały. Czasami są to kontrowersyjne zajęcia.
Jeszcze na Twoim koncie jest jedna mała rzecz. Mała rzecz, chociaż olbrzymia, jeden rekord Polski.
Masz na myśli rekord prędkości?
Prędkości, tak. [śmiech]
Tak, to jeszcze za czasów, gdy razem z Maćkiem Zientarskim, nagrywaliśmy program Jednoślad dla TVN Turbo. Maciek do mnie zadzwonił pewnego pięknego wieczoru i powiedział -Piotrek, mam genialną koncepcję. Jutro pobijamy Polski rekord prędkości.- Ja mówię tak, ale czym? -No jak to czym? Twoim samochodem.- A mój samochód wtedy stał w salonie Toyoty przeznaczony na sprzedaż, właśnie ta Toyota Supra o mocy 1250 koni. Ja powiedziałem: Nie no Maciek spoko, nie ma problemu. Samochód był przygotowany do wyścigów, a my pobijemy rekord prędkości, nie ma problemu. Wyjeżdżając z salonu okazało się, że była awaria systemu paliwowego, dużo litrów benzyny się wylało w salonie Toyoty, więc była wielka afera. No i następnego dnia pobiliśmy polski rekord prędkości na jeszcze wtedy zamkniętej autostradzie, chyba ze Strykowa do Konina, o ile dobrze pamiętam. To było wszystko zrobione pod auspicjami Gazety Wyborczej, wtedy to były Wysokie Obroty, chyba już ten dodatek nie istnieje w Gazecie Wyborczej. No i oczywiście było to wszystko nakręcone przez Maćka Zientarskiego i przez Siwego, i potem puszczone było w V Maxie. V Maxa też już niestety nie ma.
Ale też na Twoim koncie, jeśli już mówimy o tych telewizjach, jest program w TVN Turbo?
Tak. No to, to o tym wspomniałem kiedyś jak pracowałem w InterCarsie, wtedy już startowałem również w wyścigach motocyklowych. Całkiem dobrze sobie radziłem szczególnie pod kątem finansowym, ponieważ w Polsce wyścigi… Czasami ludzie mnie się pytali, a na tych wyścigach to dużo zarobiłeś? A ja mówię, że sukcesem w Polsce jest, żeby do wyścigów nie dołożyć, bo we Włoszech, w Anglii, we Francji, w Hiszpanii zawodnik na moim poziomie nie wiedziałby co robić z pieniędzmi, a w Polsce byłem jednym z niewielu, jeśli nie jedynym zawodnikiem, który nie płacił za wyścigi, ponieważ sponsorzy płacili za to, że ja się mogłem ścigać. Więc Maciek kiedyś do mnie przyszedł i zaproponował mi właśnie bycie prowadzącym program Jednoślad. To była działalność całkowicie non profit, ja to robiłem, ponieważ kochałem motocykle, a dzięki Maćkowi miałem dostęp do najnowszych motocykli, które mogłem testować dla widzów TVN Turbo, no i to mi sprawiało bardzo dużo frajdy. Tak samo zresztą jak generalnie moja praca, po prostu sprawia mi mnóstwo frajdy, bo robię to, co kocham. Podobno pogodzenie pracy z hobby, to jest recepta na sukces, no i właśnie tak mi się jakimś cudem udało to zrobić, że przez całe życie robię to, co kocham.
A w którym momencie pojawiła się Twoja firma obecna, Select Automotive?
Ja mam wrażenie, że moja firma towarzyszy mi od dawien dawna. Sądzę, że tak od 1998 roku, bo już wtedy osoby kojarzyły, osoby z branży motocyklowej, samochodowej, generalnie z branży motorsportu, kojarzyły mnie, jako Piotra Dobrowolskiego. Więc odnoszę wrażenie, że już wtedy ta moja marka zaczęła powstawać samoistnie, z czego ja sobie nie zdawałem sprawy. Natomiast firmę Select Automotive prowadzę już… Długo, kilkanaście lat. Powoli się rozwijała, a ja jeszcze pracowałem w korporacji, a już coś robiłem dla siebie, dla swojej przyjemności, bo w korporacji mimo, że byłem zawsze związany z branżą czy to motocyklową czy samochodową, byłem także dyrektorem zarządzającym salonów Jaguara i Land Rovera, największych salonów w Polsce, więc dotknąłem tej takiej motoryzacji przez duże M. Takiego wysublimowanego angielskiego prestiżu i to było genialne w pracy właśnie w tej firmie. Natomiast jak to w korpo jest, to pewnie część z osób wie, a jak nie wiecie to dobrze, że nie wiecie. Lepiej budować swoją markę aniżeli budować czyjąś markę, czyli markę korporacji, takie jest moje zdanie.
Pokazujesz historię firmy jako historię już bardzo długiej obecności na rynku, ale też Twoja firma dzisiaj jest uznanym liderem na rynku nie tylko w Polsce, także w Europie. Jak to się stało, że stałeś się liderem europejskim?
Ostatnio przy okazji szkolenia, na którym ostatnio miałem przyjemność być u Beaty (Kapcewicz), zdałem sobie sprawę, że mam taką zdolność, że jak magnes przyciągam genialnych ludzi. I trafiło pod moje skrzydła kilku fantastycznych handlowców, którzy z handlowców przerodzili się w managerów, w dyrektorów i po prostu rozkręcili biznes na skalę europejską. A oprócz tego w momencie, gdy odszedłem od JLR-a czyli od Jaguara i Land Rovera, to zaprzyjaźniłem się biznesowo z jednym z większych graczy właśnie w marce Jaguar i Land Rover na rynku niemieckim. No i razem stworzyliśmy coś niepowtarzalnego, ponieważ mamy kilka biur i kilka firm powiązanych w naszej grupie na terenie całej Europy, w różnych krajach Unii Europejskiej. No i wzajemnie ze sobą współpracujemy na dużą skalę i dzięki temu nasza marka po prostu sama z siebie rośnie.
No dobrze, a jeszcze w tej marce nie powiedzieliśmy o jednym elemencie, dokładnie czym się zajmujesz, jakimi samochodami, jakie to jest segment samochodów? Mówiłeś, że tknąłeś tych najlepszych wcześniej, czy dotykasz ich także jako przedsiębiorca, jak osoba, która w tym momencie oferuje samochody innym?
Tak. W naszej firmie nie sprzedajemy samochodów tańszych niż 100 tysięcy złotych, postawiliśmy sobie taki limit dolnej wartości samochodu, natomiast tak naprawdę najczęściej się sprzedają samochody u nas pomiędzy 150 a 250 tysięcy złotych. Aczkolwiek oczywiście czasami zdarzają się perełki typu Ferrari za parę milionów złotych, czy jakieś inne ekstremalne samochody, superauta, ale to rzadkość. Umówmy się, że najczęściej sprzedają się samochody typu BMW X5, Audi Q7, Audi Q8, Mercedes GLE i tym podobne.
Do tej rozmowy zaprosiłam Ciebie, ponieważ obserwowałam Twoją osobę i robiłeś na mnie niesamowite wrażenie, także na szkoleniach. Zawsze aktywny, zawsze skoncentrowany i wdrażający to wszystko, co otrzymujesz na szkoleniach. Ale też ostatnio mieliśmy przyjemność być na szkoleniu o marce osobistej, w związku z tym właśnie to był ten powód spotkania, że chciałam poznać Twoją markę osobistą, ale też żeby ją przedstawić szerszemu gronu odbiorców. Jak uważasz, czym jest marka osobista?
Generalnie wydaje mi się, że każda firma ma jakąś markę, każda firma oferuje na rynku jakiś produkt, często jest wiele firm, które oferują ten sam produkt. Natomiast różnią się te firmy i te oferty między sobą właśnie tym czymś ekstra, co dana firma ma do zaoferowania klientom. Tym czymś, czym się wyróżnia na tle konkurencji i to wydaje mi się być właśnie marką osobistą. Jak do mnie klient przychodzi, jak zaczynałem swoją działalność i byłem sam jedyny i pracowałem jeszcze wtedy we własnym domu nie mając biura, bo uznałem, że to będzie budowało większe zaufanie, poza tym będzie to totalnie low costowe, bo nie będę musiał płacić za biuro i tak dalej i tak dalej. To zdarzało mi się, że klienci do mnie przychodzili i ja zadawałem pytanie, nauczony przez korpo, dlaczego pan zdecydował się na moje usługi? I były dwa rodzaje odpowiedzi. Jedna odpowiedź to była taka, że -Bo był pan najtańszy na rynku.- i ta odpowiedź mi się nie podobała. A druga odpowiedź była taka, -Dlatego, ponieważ wiem, że jest pan specjalistą, ponieważ znam pana z telewizji, z radia, z magazynów motoryzacyjnych. Wiem, że jest pan fanatykiem motoryzacji i to, co mi pan oferuje, to ufam, że jest najlepsze co jest w tym momencie do zdobycia na rynku.- Więc ludzie przychodzili do mnie, ponieważ ufali mi, Piotrowi Dobrowolskiemu jako specjaliście w dziedzinie, którą się zajmuje. I to była moja marka osobista, która była zbudowana przez sukcesy w świecie motorsportu, przez sukcesy w świecie mediów, również przez sukcesy w korporacji, ponieważ jak startowałem w barwach Inter Carsu, to Inter Cars był głównym sponsorem Toyoty Supry, no to wszyscy wiedzieli, że ja byłem tam osobą odpowiedzialną za stworzenie działu motocykli i tuningu w Inter Carsie, a Inter Cars jest największą tego rodzaju firmą w Europie. Więc to wszystko spowodowało, że ludzie, którzy przychodzą po zakupy samochodów do naszej firmy, przychodzą, ponieważ wiedzą, że za tą firmą stoi Piotr Dobrowolski, czyli ktoś kto po prostu zna się na motoryzacji i który tą motoryzacją żyje, kocha ją. Ja tak naprawdę nie widzę świata poza samochodami i motocyklami, więc jeśli po drugiej stronie jest klient, który również nie traktuje samochodu, jako środka do lokomocji i do przemieszczania się z punktu A do B, tylko czegoś więcej i szuka tego pierwiastka wyjątkowości w samochodzie, no to po drugiej stronie ma partnera, który po prostu myśli tak samo jak klient. I również handlowcy, którzy do mnie przychodzą to są ludzie, którzy są zakochani w motoryzacji, to nie są ludzie, którym jest obojętne, że dzisiaj sprzedają samochody a jutro będą sprzedawali ziemniaki, tylko to są ludzie, którzy nie widzą możliwości dla osobistego rozwoju poza branżą motoryzacyjną.
Czy w takim razie, tak myślę o tych szczegółach motoryzacji, czy takiej blondynce, jak ja, bylibyście w stanie zaproponować samochód, która kompletnie nie zna się na kwestiach związanych z koniami i z innymi rzeczami? Czy też macie osoby w swoim zespole, które również pomagają kobietom trochę niezdecydowanym, trochę niepewnym, trochę nie znającym się na motoryzacji, żeby dać coś, co jest dopasowane do ich potrzeb?
Oczywiście, że tak. Mamy w swoim zespole kobiety, które również pracują i doradzają i znają się na samochodach, więc z punktu widzenia stricte kobiecego są w stanie doradzić każdej kobiecie.
O marce osobistej właściciela wiemy już sporo, ale czy uważasz, że jeśli budujemy biznes, budujemy zespoły, a mówiłeś już, że przyciągasz pasjonatów do swojego biznesu, osoby, które są zafascynowane motoryzacją, czy one też powinny budować markę osobistą w Twoim biznesie?
Oczywiście, że tak. To jest… Szkolenie z budowania marki osobistej miało się odbyć w najbliższą sobotę, ale niestety większość, którzy ze mną współpracują są zajęci i podejrzewam, że długi weekend majowy spowodował, że już wcześniej mieli plany związane z tą sobotą, więc przenieśliśmy to szkolenie na 11 maja. No i właśnie chcę się skoncentrować i namówić wszystkich ludzi, z którymi współpracuję, handlowców i nie tylko handlowców, żeby koniecznie budowali swoją markę osobistą, bo to jest klucz do sukcesu. W momencie gdy taka firma jak ja, gdzie na jej czele jest osoba, która już zbudowała swoją markę osobistą, będzie współpracować z kolejnymi markami osobistymi, no to umówmy się, buduje to niesamowitą moc.
No dobrze. W takim razie zadam pytanie przewrotne. A czy nie boisz się, że jeśli ludzie zbudują marki osobiste będą od Ciebie odchodzić? Że angażujesz w nich środki finansowe, podbudowujesz oczywiście dzisiaj swoją firmę, ale za moment mogą poczuć się na tyle mocno, że będą chcieli odejść od Twojej firmy?
Wiesz co, takie ryzyko zawsze istnieje, natomiast wydaje mi się, że… To znaczy ja dojrzałem do takiej myśli, że razem możemy więcej. W związku z tym jeśli rozliczamy się fair, a ja staram się rozliczać fair z moimi handlowcami i pracownikami i oni czują, że ja ich nie oszukuję tylko rzetelnie się dzielimy wygenerowanymi prowizjami, wygenerowanym zyskiem, to tak naprawdę oni nie będą chcieli odejść, aczkolwiek nie wykluczam takiej możliwości. Ale jeśli odejdą i zbudują coś fajnego dla siebie i będą mieli z tego frajdę, to ja będę się tylko z tego cieszył.
Jesteś dzisiaj osobą szczęśliwą, spełnioną?
Tak. Bez chwili zastanowienia mogę powiedzieć tak. Czasami jak patrzę tak wstecz, to taka nostalgia mnie trochę nachodzi, bo myślę, sobie, że kurczę, te wszystkie tytuły, wyścigi, tak naprawdę to wszystko, co było najfajniejsze do zrobienia, to ja już zrobiłem. I można no w taki ślepy zaułek dojść myśląc, że no skoro już wszystko, co było do zrobienia o czym facet marzy, no bo facet… Większość facetów marzy o tym żeby mieć sportowy samochód, to ja już miałem kilka, łącznie z takimi superszybkimi typu auta powyżej 1000 koni mechanicznych, ścigałem się, wygrywałem te wyścigi na arenie europejskiej, no to… No nie ścigałem się Formułą 1, ale na Formułę 1 jestem za stary i na pewno się nie będę ścigał. [śmiech] Więc można pomyśleć, że kurczę, no to co już najfajniejsze to już jest za mną, ale wydaje mi się, że przede mną jest zbudowanie jeszcze większej firmy. Budowanie marek osobistych ludzi, z którymi współpracuje i pomaganie im rosnąć. I wydaje mi się, że to może przynieść super frajdę i ogromną satysfakcję. Dzisiaj tak się składa, że mojemu handlowcowi, takiemu zaufanemu, takiemu kochanemu gościowi, który przyszedł do mnie parę lat temu i kompletnie nic nie wiedział o sprzedaży samochodów, natomiast włożył swoje całe serducho w sprzedaż i zawsze mówił prosto z mostu, co on by zmienił. Traktował moją firmę jako swoją firmę i to w nim bardzo cenię, zawsze mogłem na nim polegać i dzisiaj dałem mu jako taką niespodziankę prezencik w postaci nowego samochodu typu SUV. Więc jego radość jak zobaczył, że ten samochód jest dla niego, a on kocha samochody, no to było coś nadzwyczajnego. Więc wydaje mi się, że im więcej takich chwil, podobnych do tej dzisiejszej chwili będę miał przed sobą, tym będę jeszcze bardziej szczęśliwy niż jestem.
Coś pięknego. Po prostu aż gęsią skórkę mam na myśl o tym, jak ten Twój pracownik mógł być też szczęśliwy.
Niemalże podskakiwał ze szczęścia do sufitu, więc to tak… Wiesz co, no z jednej strony cieszymy się, gdy klienci odbierają samochody i widzą, że warto było poczekać, bo dostają to, co zamówili i faktycznie jest taka konfiguracja, o jakiej myśleli. A 80% klientów w ogóle nawet nie przychodzi do nas do biura, tylko zamawia auto przez Internet, więc umówmy się, że poziom bezpieczeństwa mają na wysokim poziomie. Bo żeby zamówić samochód w cenie około 300 czy 400 tysięcy złotych przez telefon, przez Internet, to trzeba być odważnym. No i potem odbierają ten samochód i są szczęśliwi, to jest jeden moment, gdy nam rośnie serce, ale ten dzisiejszy moment to był taki naprawdę niesamowity, aż tak niemalże mi łezka w oku się zakręciła, rewelacja.
Piotrze wspomniałeś też o Internecie, o tym, że klienci trafiają do Ciebie głównie przez Internet i nawet zamawiają niektórzy właśnie przez Internet czy przez telefon samochody o dużej wartości. W jaki sposób komunikujesz się z odbiorcami, w jaki sposób komunikujesz swoją markę i markę swojej firmy? Gdzie Ciebie można znaleźć w tym Internecie?
No generalnie jak się wpisze w Google „Piotr Dobrowolski”, to się pojawię. Jak się wpisze w Google „Select Automotive” to też się pojawię, jak ktoś już mnie zna i ma mnie wśród znajomych, a niedługo pewnie dobiję do takiego limitu, gdzie już więcej znajomych nie można mieć na Facebooku, no to też mnie ludzie znają. A więc głównie można mnie spotkać na pewno w Internecie, mam oczywiście swoje strony, fanpage, Instagramy i tak dalej. Więc tam jesteśmy wydaje mi się dosyć mocno obecni, ale również jesteśmy w życiu takim offline-owym obecni. Czyli spotykamy się z różnego rodzaju przedsiębiorcami na różnych spotkaniach, na eventach, należeliśmy do różnych klubów biznesowych, network marketing nie jest nam obcy. Takie rzeczy, te wszystkie rzeczy tak naprawdę przećwiczyliśmy. Ja osobiście się zajmowałem network marketingiem, w pewnym momencie z powodu braku czasu już nie mogłem dalej się temu poświęcić. Byłem nawet prezesem jakiejś tam grupy BNI i to było fajne, to było ciekawe doświadczenie, natomiast teraz zachęcam do tego, żeby w tym uczestniczyli nasi handlowcy i żeby oni się bardziej zajmowali, szczególnie młodzi ludzie, którzy są czasami zbyt pochłonięci przez świat online, żeby oni wychodzili frontem do klienta i żeby brali udział w tych spotkaniach na żywo w różnych klubach biznesowych czy też jakichś klubach networkingowych.
Czyli jak rozumiem markę z jednej strony buduje się w onlinie, ale także w offlinie, żeby dać się innym dotknąć, powiedzmy pomacać siebie, a nie tylko pokazać się wirtualnie w poście?
Jak najbardziej. Mnie łatwo jest, że tak powiem, złapać na jakieś proste chwyty, czyli jak na przykład szkoła, gdzie chodzą moje dzieci, miała jakąś potrzebę finansową i szukali wsparcia, to ja powiedziałem, że nie ma problemu, chętnie was wesprę, dajcie się wystawić. Oni no to super, jak jakieś auto się pojawi na naszej imprezie, to będzie jeszcze większy splendor, więc jak najbardziej uczestniczę w życiu normalnych ludzi, bo za takiego się uważam. Wydaje mi się, że nigdy mi woda sodowa do głowy nie uderzyła, nawet jak zdobywałem te tytuły mistrza Polski czy byłem w czołówce Europy, to zawsze byłem normalnym gościem, który zachowywał się normalnie. Za wzór traktowałem Krzyśka Oleksowicza, czyli prezesa Inter Carsu, człowieka, który jest bardzo zamożny, ale jak ktoś go spotka i nie wie kim jest, to w życiu by nie pomyślał, że to jest prezes największej firmy w Europie sprzedającej części zamienne do ciężarówek, samochodów osobowych i tak dalej. Jak lataliśmy gdzieś samolotem, to Krzysiek latał w ekonomicznej klasie. Jak marzył przez całe życie, żeby kupić Porsche, to pamiętam, że ze mną się konsultował czy jemu wypada kupić Porsche, czy nie będzie przykro jego pracownikom. Więc ja sobie właśnie Krzyśka Oleksowicza wziąłem za wzór, żeby być normalnym i żeby mi woda sodowa nigdy do głowy nie uderzyła, mam nadzieję, że mi się to udało.
W tym, co mówisz, jest dużo też mojej obserwacji, bo jak rozmawiałam z bardzo dużymi brandami dzisiaj na rynku osobistym, czyli markami osobistymi, to mam wrażenie, że każda z nich jest pełna pokory w kontakcie z innymi ludźmi.
No tak. Pokora to jest piękna cecha i wydaje mi się, że warto ją pielęgnować i pamiętać, że to jest klucz do sukcesu żeby być właśnie pełnym pokory, a z drugiej strony jest takie powiedzenie, że tuż przed upadkiem kroczy pycha i tym podobne. [śmiech]
[śmiech]
Więc, więc tak, bądźmy pokorni i nie bądźmy pyszni.
Piotrze, kończąc tą naszą bardzo wartościową rozmowę, chciałabym żebyś może naszym odbiorcom powiedział jedną, dwie takie dobre rady Piotra…
Matko kochana, nie czuję się kompetentny.
… w zakresie budowania marki osobistej. Co należy Twoim zdaniem robić, żeby pokazać się, bo niektórzy budują marki osobiste, ale jakoś im nie wychodzi. Niektórzy z kolei uważają, że nie mają marki osobistej, że już za późno, że już jest rynek pełny innych marek osobistych. Że jest dużo takich właśnie mentalnych blokad u nas.
Tak i to jest… I właściwie to chyba sama odpowiedziałaś sobie na pytanie. [śmiech]
Dziękuję.
Głównie wydaje mi się, że są to blokady mentalne, ponieważ w naszym społeczeństwie jest coś takiego, że nie wypada się chwalić. Na co też zwróciła uwagę Beata, jak byłem na którymś tam szkoleniu i Beata powiedziała -Ja dopiero teraz się dowiedziałam, jakie są twoje osiągnięcia-, no bo ja o tym nie mówiłem, tak? Byłem tak wychowany, że moja mama zawsze mówiła –Piotruniu, ty to jesteś najmądrzejszy, najwspanialszy. Jak ty coś zrobisz, to najlepiej na świecie.- Więc ja nie mam problemów, bo zawsze uważałem, że jestem najlepszy. Wręcz przeciwnie – starałem się właśnie ograniczyć to wsparcie, genialne poniekąd, ze strony mojej mamy i to pewnie mi pomogło w osiągnięciu tego, do czego doszedłem w życiu. Natomiast są ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, że mają już zbudowaną markę osobistą i nie komunikują tych swoich sukcesów. Więc wydaje mi się, że żeby zbudować naprawdę solidną markę osobistą, to przede wszystkim trzeba być sobą. Kolejna sprawa – nie wstydzić się swoich sukcesów i wszem i wobec komunikować wszystkim o swoich dokonaniach i sukcesach, i po prostu czerpać radość z tego czym się żyje, i z tego czym się człowiek na co dzień zajmuje. Wydaje mi się, że nie da się zbudować marki osobistej, jeśli ktoś kocha motoryzację a sprzedaje kartofle.
Mhm.
No po prostu się nie da. Natomiast jeśli ktoś kocha leczyć i jest dobrym lekarzem, i leczy ludzi i sprawia, że oni żyją i powracają do normalności dzięki wyjątkowym zdolnościom lekarza, no to ten lekarz powinien się tymi swoimi sukcesami chwalić. A powiem szczerze, że mam kilku znajomych lekarzy, w tym jednego fantastycznego gościa, z którym razem trenowaliśmy narciarstwo alpejskie, swoją drogą mistrza świata w narciarstwie alpejskim, zajmuje się reparacjami kolan. Mi również reperował więzadło krzyżowe w lewym kolanie, no i on się nie chwali tymi swoimi dokonaniami. Czyli na przykład o tym, że on jest mistrzem świata w narciarstwie alpejskim wśród lekarzy wie tylko wąskie grono jego przyjaciół. A to buduje jego markę, tak? No bo często jego klientami są właśnie narciarze, no więc narciarz do kogo pójdzie zreperować sobie kolano? Do kolegi narciarza, który jest mistrzem świata lekarzy w narciarstwie alpejskim, czy do innego zwykłego lekarza ortopedy? No więc komunikujmy nasze sukcesy, cieszmy się z tego, czym się zajmujemy i po prostu nie bądźmy skromni, nie wstydźmy się tego, co osiągnęliśmy w życiu.
Piękne porady. Drodzy Państwo korzystajcie, bo to jest naprawdę ważne, żeby je komunikować, nawet jeśli nie macie sukcesów takich jak ma Piotr, który jest znaną postacią w zakresie ekstremalnych sportów.
Ale to umówmy się, że wąskie grono mnie zna, wszyscy mnie na pewno nie znają na szczęście.
No ale dlatego musisz to komunikować, bo nawet Beata Kapcewicz nie wiedziała o Twoich sukcesach.
Dokładnie. A wydawało się, że Beata wie wszystko.
Właśnie. [śmiech]
[śmiech]
Niestety nie wszystko jednak. Więc nawet jeśli nie macie tak olbrzymich sukcesów, to zawsze macie jakieś sukcesy. Nie wierzę żebyście nie mieli sukcesów, kiedy istniejecie na świecie już te kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Naprawdę nawet mały sukces, niekoniecznie ten wasz zawodowy, może być mocnym wsparciem w budowaniu waszej marki osobistej.
Tak jest. Nic dodać, nic ująć.
Pięknie po prostu. Dobrze, że znowu się tak ładnie zgadzamy. Piotrze to była wielka przyjemność móc rozmawiać u Ciebie w firmie, z Tobą na temat budowania marki osobistej, ale także na temat budowania biznesu, na temat Twoich sukcesów. Mam nadzieję, że to będzie również inspirujące dla naszych odbiorców i że faktycznie wyjdą z ukrycia i pokażą się, że warto budować marki osobiste, bo to wpływa na rozwój ich biznesu.
Oby było motywujące, bo im więcej dobrych marek osobistych wśród naszych rodaków, tym mamy większe szanse, żeby jako kraj wypłynąć na arenie międzynarodowej i być marką osobistą jako Polska.
I tego sobie życzymy, tego życzymy Państwu, dziękuję serdecznie.
Dziękuję bardzo.
PIOTR DOBROWOLSKI
Absolwent SGGW oraz Thames Valley University w Londynie (MA in Management). W latach 1998 – 2006 był kierowcą wyścigowym Yamaha oraz Kawasaki. Wielokrotny mistrz Polski w wyścigach motocyklowych i samochodowych, wicemistrz Europy, rekordzista prędkości samochodowej w Polsce (2006: 361,92 km/h na Toyocie Supra). W latach 2005 – 2010 twórca działu tuningu i motocykli w Inter Cars S.A. Obecnie właściciel polskiego oddziału Select-Automotive – lidera firm brokerskich w Unii Europejskiej. Polski rekord prędkości ustanowił pod auspicjami Gazety w 2006 roku. Osiągnął 361,92 km/h zmodyfikowaną według swojego projektu Toyotą Suprą o mocy 1250 KM (według wskazań GPS, prędkościomierz samochodu pokazywał ponad 400 km/h).