Skąd czerpiesz siły?
Skąd czerpiesz siły? Z cysterny, czy prawdziwego źródła?
Niezależnie czy pracujesz na etacie, czy prowadzisz własny biznes, czy nie pracujesz zawodowo, każdego dnia, kiedy słońce wschodzi i Ty musisz wstać. Każdego dnia powtarzasz ten sam rytuał. Wstajesz i żyjesz. Zdarza się, że usłyszę tekst „ale co to za życie”. Kika lat wstecz jak sięgnę pamięcią, cytowałam podobne słowa. Zdarzało się, że słońce już wysoko swą pracę wykonywało, a ja powstać z łóżka nie mogłam. Czyżby w cysternie wody zabrakło?
Dokładnie wczoraj kiedy wskazówka licznika w samochodzie wskazała, że odległość od miejsca tankowania do zakończenia mojej podróży to tylko 10 km, poczułam lekki dyskomfort i w jednej chwili zrodziła się myśl, że muszę pojechać do pierwszej lepszej stacji. Nie miałam możliwości wyboru: tu taniej, tu lepsza obsługa a tam dostanę prezencik. To był moment krytyczny, w którym wiedziałam, że jakakolwiek cysterna będzie dobra, aby dotankowała … I tu stawiam trzy kropki. Wiesz dlaczego? Ponieważ dotankowałam tyle, aby dojechać do mojej stałej stacji, w której mam pewność, że paliwo jest dobre, opcja tańsza niż na innych stacjach i sentyment do ludzi i samej stacji. To tam czerpię ze źródła, to tam karmię swój pojazd. Robię to po to, aby mógł mi służyć, wozić mnie w miejsca, w których potrzebuję się znaleźć. Karmię go po to, aby czuć się komfortowo i w sumie bezpiecznie. Kiedy mój samochód jest nakarmiony, ja wiem, że dojedziemy do mety o ile nic innego po drodze się nie przytrafi. Obserwuję jego zachowanie i wskazówki, które są dla mnie wyraźnym znakiem kiedy oczekuje ode mnie zatroszczenia się o niego. Kiedy się troszczę, wiem, że mogę zawsze na nim polegać. Wybacz za porównanie. Ale z nami ludźmi jest podobnie. Karmimy się każdego dnia, aby wstać, żyć, dać światu wartość i w tym wszystkim mieć siłę do wytrwania i zaśnięcia wraz z „zachodem słońca”. Zachód wzięty w cudzysłów, co oznacza, że nie mam na myśli godziny 16-tej. Skąd nasza karma pochodzi? Zastanawiałeś się kiedyś, czym się karmisz? Skąd zyskujesz siły? Kto lub co jest Twoją siłą?
Jeśli Twoją siłą są ludzie, pokażę Ci co ryzykujesz i jaki może być efekt końcowy. Nowy chłopak, nowe wyzwania, nowe, ciekawe chwile i radość wielka. Motylki w brzuchu, skrzydełka na plecach. Wstajesz rano uśmiechnięta, szczęśliwa, zadowolona i już nie możesz się doczekać, kiedy padniesz mu w ramiona i razem spędzicie dzień. Mija jeden tydzień, drugi tydzień, miesiąc a Twoje motylki mają się dobrze. Cysterna zaspokaja Twoje źródełko i czujesz, że energii Ci przybywa.
Nowa praca, nowi znajomi, nowe wyzwania. Ciekawość, poznawanie i badanie uczciwości i lojalności. Starania i oczekiwania. Wszyscy obchodzą się z Tobą w delikatny sposób, wzbudzasz zainteresowanie. Wydaje Ci się, że jest po, co żyć i ludzie nadają Twemu życiu sens.
Nowy kościół, nowi chrześcijanie, mili, życzliwi. Przyjmują Cię z otwartymi ramionami, zachęcają „przyłącz się do nas, jesteś kimś ważnym”. Czujesz, że naprawdę są ludzie, na których można polegać, którym można ufać. Czujesz, że masz naładowane akumulatory. Czujesz, że ludzie nadają Twemu życiu sens.
Nowy biznes. W końcu masz to, co chciałeś. Ukochane „dziecko”. Teraz to Ty jesteś panem i dajesz innym coś, czego oni potrzebują. Twoja usługa jest dla nich ważna, cenna i tak się czujesz – ważny, cenny. Twoje źródełko jest wypełnione po brzegi a sił Ci przybywa.
I tu Cię Przyjacielu rozczaruje. Bo zobacz.
Nowy chłopak zostaje Twoim mężem. Mąż już nie jest nowy. Jest swój. W dodatku nie taki sam jak kiedyś. Zaczął oczekiwać, przestał się Tobą interesować. Wymaga, mało daje. Motylki uleciały a skrzydełka opadły. Do tego jeszcze te słowa „po, co ja się z tobą ożeniłem” – koniec. Źródło wyschło, energia uleciała. Życie traci sens.
Nowa praca po kilku latach stała się rutyną, monotonią. Ciągle ci sami znajomi, zrzędzący, narzekający, oszukujący, naciągający. Manipulują i oczerniają siebie nawzajem. Przestaje Cię to cieszyć. Nie chcesz grać w ich grę, stajesz się odludkiem. Tracisz siły, źródełko wysycha. Energii zaczyna brakować.
Nowy kościół po kilku latach przestał być nowy. Ciągle ten sam pastor czy ksiądz. Wciąż ci sami ludzie. W kościele składają ręce a poza kościołem jeden drugiemu drzazgę z oka wyciąga, nie widząc swojej belki. Patrzysz na nich i czujesz złość, niechęć. Wydaje Ci się, że ludzie są okropni, że zamiast dodawać siły, zwyczajnie je odbierają.
Nowy biznes po kilkudziesięciu latach staje się utrapieniem. Klienci odchodzą, Ty coraz więcej pracujesz, bo trzeba z czegoś wyżyć. Wściekasz się na klientów, że nie kupują. Zaczynasz myśleć o ludziach, że są …….. (sam sobie dopowiedz, co myślisz). Przestajesz polegać na ludziach i tracisz chęci do budowania relacji z nimi. Twoje źródło, tak zwana cysterna okazała się pomyłką. Z tej cysterny zaczęła sączyć się brudna, zanieczyszczona woda.
Można podłączyć się do innej cysterny. Załóżmy, że otrzymałeś spadek, tudzież darowiznę i jesteś teraz człowiekiem bogatym. Zainwestowałeś w siebie i podwojenie finansów. Jesteś doktorem, utrzymujesz się z dochodu pasywnego. Dobrze Ci się wiedzie. Masz wszystko, co powinien mieć – dobrze sytuowany człowiek na tym świecie. Siły czerpiesz z siebie, własnej inteligencji i zasobu portfela. I nagle … nieszczęście. Tracisz majątek, tracisz zdrowie. Jesteś zdany na innych ludzi. Czujesz, że życie straciło sens. Osoba silna, mocna, bogata, która miała władzę w swoich rękach, która zarządzała ludźmi i sobą, miałaby teraz oddać swoje życie w ręce tych, którymi zarządzała? Wstyd, porażka. Co lepsze śmierć czy uniżenie. Trudne pytanie. Cysterna finansowa wyschła.
Czyżby nic nam nie zostało? A co z prawdziwym źródełkiem? Czy ono istnieje i może każdego dnia dostarczać nam świeżej porcji wody? Otóż tak. Woda, którą dostarcza prawdziwe źródełko daje inne spojrzenie na nowych i starych ludzi, finanse i własne życie.
Kiedy widzę nową osobę, wiem, że w każdej chwili może upaść i mnie zlekceważyć. Może mnie zranić i w każdej chwili ode mnie odejść. Może mnie wykorzystać i nie chcieć zrekompensować mojej straty. Może celowo mnie zaatakować. Ale źródło, które zaspokaja moje potrzeby pozwala mi spojrzeć na tę osobę, jak na kogoś, kto sam doświadczył zranień, kto kocha tyle, na ile został nauczony kochać. Daje tyle, ile sam otrzymał. Jest wtedy, kiedy czuje własną potrzebę. To źródło dodaje mi energii i siły, abym mogła stanąć z twarzą z twarz z trudnościami, z ludźmi krzywdzącymi i nie obwiniać ich za moje straty i krzywdy. To źródło daje mi pokój, miłość i radość. To źródło pozwala mi inaczej patrzeć na finanse. Nie jak na być albo nie być, ale jak na wartość, która służy mi i przeze mnie innym ludziom do konkretnego celu, jakim jest sianie największych wartości.
Jak się domyślasz, źródłem o którym pisze jest nasz Zbawiciel, Jezus. „Ten, kto się napije mojej wody, nie zazna pragnienia na wieki. Woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody tryskającej życiem wiecznym” J 4:14
Sylwia Przespolewska
Inspiratorka od budowania relacji. Pokazuje i odkrywa płynące korzyści z budowania zdrowych relacji w każdej sferze życia: rodzina, biznes, małżeństwo, finanse, etc. Pomaga w poznaniu świadomego celu, dzięki któremu podejmowanie decyzji staje się łatwiejsze i przynosi satysfakcjonujące efekty.